środa, 24 grudnia 2008

Święta

Moi drodzy współplemieńcy życzę Wam i Waszym Rodziną wszystkiego najlepszego i wszystkiego tego co nazwiecie szczęściem. Smacznego karpia, wiele prezentów i tego co najważniejsze czyli rodzinnego ciepła i wiele miłości. WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

czwartek, 4 grudnia 2008

Grudzień

Grudzień odkąd pamiętam odgrywał w moim życiu wyjątkową wręcz magiczną rolę. Tyle w nim okoliczności do dawania i otrzymywania prezentów, tyle radości. No i pogoda. Pamiętam gdy chodziłem jeszcze do szkoły, to zima, śnieg to było najlepsze co mogło się przydarzyć. Chodziłem wtedy w śniegu i myślałem sobie jak jest pięknie i że wszystko jest możliwe do spełnienia. Odkąd pracuję trochę mi się pozmieniało, pozmieniały się priorytety. Teraz gdy widzę jak sypie śnieg to szlak mnie trafia. Na szczęście teraz zima jest mało intensywna, a wręcz można się czuć jakby była wczesna wiosna. Zrobiłem sondę na temat tego jaka kolęda jest najbardziej lubiana, myślę, że to przyjemna sonda i chętnie weźmiecie w niej udział:)

Sonda

Święto Wszystkich Świętych - święto komercji i branży zniczarsko - wieńcowej, czy święto naprawdę nam potrzebna dla uczczenia pamięci bliskim którzy odeszli?

komercja (1)25%

uczczenie pamięci bliskich którzy odeszli (3)75%

nie mam zdania (0)0%


Łącznie oddano 4 głosy


Przeważająca większość zagłosowała za odpowiedzią drugą. Dobrze, że chociaż w naszych głowach panuje przekonanie o tym, że to Święto jest uczczeniem tych co odeszli, a nie tylko wyścigiem tych którzy chcą pokazać czyj znicz jest większy czy której pani futro jest bardziej na czasie.

środa, 26 listopada 2008

Rocznica!

Wczoraj minął rok odkąd założyłem blog i napisałem pierwszy post. Od tamtej pory napisałem 143 posty i mój blog odwiedzono prawie 3 tysiące razy. Dla mnie to naprawdę duża liczba i ciesze się, że nie znudziłem się Wam i nadal chcecie czytać to co piszę. Dziękuję Wam, że udzielacie się poprzez pisanie komentarzy do postów które bardzo lubię czytać i które to niejako ożywiają bloga poprzez dyskusję. Powiem Wam szczerze, że zaczynając pisać blog myślałem, ze mi się to szybko znudzi i że po jakimś miesiącu dwóch po prostu porzucę tą czynność, ale nie stało sie tak i jest oki:). Dzięki temu pisaniu poznałem wartościowych ludzi na których mogę liczyć. Jeszcze raz dziękuję i liczę na dalszą współpracę. Pozdrawiam:)

:((((

Początek tego tygodnia powinno się wyrzucić do kosza. Po prostu rzeźnia. W poniedziałek wymiana przywiozła paczki zamiast o 8.20 to o 10.00 bo in auto nie chciało odpalić i jeszcze przywieźli 80 paczek:(. W połowie pracy w poniedziałek poszło mi sprzęgło w paczkowozie urwała się linka od sprzęgła. Nie mogłem dalej rozwozić i na aucie zostało mi ponad 30 paczek!!. We wtorek musiałem rozwieźć to wszystko w maluchu!!! Wyobrażacie sobie komizm tej sytuacji? A dzisiaj to już przeszło wszelkie moje wyobrażenia. Dostałem list z WKU!!!!!!! Koszmar już jestem cały spanikowany co oni ode mnei chcą i mam w głowie tysiące myśli na ten sam temat i snuję jakieś teorie i w ogóle mam dramat wewnętrzny:(

wtorek, 18 listopada 2008

Kapeć

Dzisiaj ziścił się mój koszmar kierowcy - złapałem kapcia!:(. Po skończeniu pierwszej części pracy wysiadając z auta usłyszałem dziwny syk, oczywiście podejrzewałem co to może być, ale wyrzuciłem to automatycznie z głowy :), po jakichś 15 minutach sytuacja stała się jasna gdy jedna z opon tak hmmm, nienaturalnie zaczęła flaczeć:(. Pojechałem do wulkanizatora a tam jak za komuny kolejka i nie ma możliwości na zrobienie koła poza kolejką, u drugiego to samo. Miałem do wyboru jeszcze jednego i jechałem tam już na ostatkach powietrza i na ostatkach nadziei. Tam też była kolejka, ale właściciel znajomy i naprawił koło w pół godziny:D. Nie było to ciekawe doświadczenie, ale pomimo poślizgu godzinnego w pracy wszystko skończyło się dobrze:) A tak poza, to zimno okrutnie matko i to tak strasznie jak na pierwsze zimno :(

środa, 5 listopada 2008

Change in USA

W nocy naszego czasu odbyły się wybory prezydenckie w USA, według tradycji odbywają się zawsze co cztery lata w pierwszy wtorek listopada. Jak zawsze w dwupartyjnym systemie USA walka odbywała się między kandydatami Republikanów i Demokratów. Republikanie wystawili jako swojego kandydata do "Białego Domu" Johna McCaina a Demokraci Baracka Obamę. Są to skrajne partie i skrajne postaci. Republikanie to skrajna prawica jej elektorat to ludzie głębokiej wiary, kobiety które zajmują się domem i dziećmi, dlatego też pomysł sztabu McCaina alby wiceprezydentem zrobić gubernator Alaski Sarah Pailin, która to przedstawia właśnie pragnienia tych kobiet aby robić karierę i osiągnąć zamierzone cele. Ich elektoratem są również ranczerzy tzw. czerwone karki ameryki. Matecznikiem Republikanów jest stan Teksas. Republikanie to takie nasze Prawo i Sprawiedliwość. Demokraci to znowu w przełożeniu na nasze realia lewica, liberałowie czyli coś w stylu mieszanki między SLD a PO:). Elektorat tej partii to mieszkańcy dużych miast, biznesmeni, ludzie wykształceni. Matecznikiem Demokratów jest stan California. Wybory te od samego początku oferowały nam coś innego, coś nowego, po raz pierwszy kandydatami ze strony Demokratów byli kobieta czyli Hillary Clinton i czarnoskóry Barack Obama, to starcie wygrał Obama i stanął do walki z chodzącą legendą Republikanów McCainem który jest weteranem wojny w Wietnamie, był tam przetrzymywany przez pięć lat i torturowane po zestrzeleniu jego samolotu. Amerykanie mieli wybór między niosącym zmiany Obamą i pozostaniem przy tym co jest McCainem. Od samego początku przewagę uzyskał Obama z tym, że tą przewagę brali pod dyskusję specjaliści mówiąc, że biali respondenci podczas badań sondażowych mówią nieprawdę opowiadając się za białym McCainem by nie być posądzonym o dyskryminowanie rasowe. Lecz po ogłoszonych wynikach i 52% procentowym poparciu dla Obamy okazało się, ze jednak sondaże okazały się prawdziwe i Obama został czterdziestym czwartym prezydentem USA. Zmianie także uległa geografia polityczna USA gdzie stan Virginia zawsze głosował na Republikanów, a w tych wyborach wygrali Demokraci. Cóż można z tego wywnioskować, może to, ze Ameryka dorosła już na to by oddać najważniejsze stanowisko w państwie czarnoskóremu człowiekowi, możliwe że kolejne wybory pokażą, że będzie gotowa i na kobietę w "Białym Domu". Jestem przekonany, że ta sytuacja w Polsce nie miała by prawa bytu, niestety nasze społeczeństwo pod względem rasowym jest strasznie zacofane i myślę, że w każdym z nas tkwi takie ziarenko, we mnie pewnie też. I tak jak mówiła Irena Sendlerowa musimy dążyć do świata w którym ludzi nie dzieli się z powodu narodowości, rasy czy wyznania religijnego.

sobota, 1 listopada 2008

Wszystkich Świętych

Jak co rok, od jakichś 6 lat czyli odtąd odkąd mam prawo jazdy pojechałem z moimi dziadkami w Dniu Wszystkich Świętych na cmentarz już o 7 rano! Zawsze jeździmy tam wcześnie żeby porozkładać wszystkie wieńce, kwiaty i znicze na grobach. Moja babcia jest najstarsza z jej rodzeństwa więc do jej obowiązków należy zajmowanie się grobami rodziców. Tych grobów mamy niestety sporo, nie tylko rodziny ale też znajomych. Na cmentarzu co rok spotykamy rodzinę którą nie widzieliśmy przez cały rok i nie mówię tu o zmarłych, a może to święto jest po to, albo miedzy innymi po to by spotkać ludzi których nie ma możliwości widzieć przez resztę roku. Jeżeli chodzi o pamięć o zmarłych, to wydaje mi się, ze powinno się o nich pamiętać nie tylko w ten jeden dzień, ale niezależnie od dnia roku. Dlatego mam wątpliwości do czego służy to święto, czy rzeczywiście do oddania czci zmarłym, czy to kolejny komercyjny chwyt, a może jedno i drugie. Jedno wiem na pewno, służy to do mody cmentarnej, bo naprawdę wczoraj pomimo że było ciepło rano to widok pań w futrach nie był widokiem odosobnionym:)
Zapal świeczkę za tych których zabrał los!.

http://pl.youtube.com/watch?v=0gDZc63NIQU

http://pl.youtube.com/watch?v=sp9NpVkcEl0

piątek, 31 października 2008

Tzietziowanie

Od jakiegoś tygodnia znowu jestem bardzo zapracowanym człowiekiem:) Jadę na dwa etaty, bo znowu zastępuję jednego ze stróży w miejscowych wodociągach. Robię to z powódek czysto ekonomicznych, bo taki stróż to powiem Wam niezłą mamonę zgarnia za nicnierobienie;). Nudy nieprzeciętne, no i po całych dniach a nawet nocach nie ma mnie w domu, ale wspomoże to mój budżet, który ostatnio przechodzi jakieś szalone perturbacje:/. W sumie to jak bym miał tam neta, to mógłbym tam pracować i ta nuda była by jakoś do zniesienia, ale tak to naprawdę dramat dla tak komunikatywnej lubiącej rozmowę osoby jak ja;). Kusi mnie żeby do kogoś zadzwonić i pogadać, ale przecież nie poszedłem tam pracować po to, żeby zarobioną kasę wydać na rachunek telefoniczny. No trzeba to jakoś przecierpieć, nie pozostało nic innego :P

Sonda

Czy państwo ma prawo zmuszać młodych ludzi do służby wojskowej?


Tak (2)25%

Nie (6)75%

Nie mam zdania (0)0%


Łącznie oddano 8 głosów


W sondzie oddano 8 głosów w tym dwa głowy oddano na odpowiedz "tak" czyli że państwo ma prawo zmuszać młodych ludzi do odbycia służby wojskowej, zaś na odpowiedz "nie" czyli nie ma prawa oddano 6 głosów. Ja znalazłem się w gronie tych ludzi którzy oddali swój głos na odpowiedź "nie" ponieważ uważam, że każdy ma prawo kierować swoim życiem dowolnie według własnych poglądów czy wybierać jego przebieg. Młodzi mężczyźni w naszym kraju, a przynajmniej zdecydowana większość żyje w strachu przed tym że po szkole jak nie zacznie się dalej uczyć to od razu przyjdzie do nich "R-ka" (list polecony) z WKU w którym znajdzie się bilet kolejowy który ma nas zawieźć na dziewięciomiesięczną wyrwę w życiorysie. Na szczęście ten stan rzeczy nie potrwa już długo, bo do końca bieżącego roku. Może wtedy zmniejszy się liczba studiujących ludzi, ale przynajmniej będzie wiadomo, że Ci którzy zostali to robią to z własnej nieprzymuszonej woli. Dziękuję za oddane głosy, pozdrawiam ;).

piątek, 24 października 2008

Mandat

Dzisiaj chcąc zrobić dobry uczynek odwiozłem razem z moją siostrą naszą wspólną koleżankę z pracy. Troszkę u niej posiedzieliśmy, pogadaliśmy, było fajnie, bo dość zabawnie:). W drodze powrotnej zajęty rozmową nie zwracałem uwagi na pobocza i na samochody jadące z naprzeciwka. Nie wiem czy mi te samochody mrugały światłami, czy nie. W każdym razie zacząłem zwracać uwagę gdy radiowóz stał już jakieś 200m ode mnie. Zacząłem hamować, ale to już niestety było za późno, zobaczyłem tylko paniom policjantkę jak macha energicznie biało-czerwonym lizakiem. Zahamowałem dość energicznie zjeżdżając na pobocze. Pani policjantka podeszła do mnie zapraszając mnie do radiowozu ze wszystkimi niezbędnymi dokumentami. Wyplułem gumę do żucia bo słyszałem, że to wzbudza podejrzenia co do trzeźwości, a chciałem uniknąć tego stresującego mnie zabiegu (zawsze jeżdżę tylko trzeźwy) i podążyłem za miłą panią policjantką;). Miła długowłosa blond pani pokazała mi odczyt z fotoradaru i rzekła "za szybko się jechało, a mogło być jeszcze szybciej, bo z górki i prosta?" hmmm, cóż mogłem jej odpowiedzieć. Uśmiechnąłem się najmilej jak potrafiłem nie potwierdzając, ale i nie zaprzeczając. Po wnikliwym przestudiowaniu taryfikatora miło blondyneczka stwierdziła "dzisiaj to będzie 200zł i 4 punkty karne" i zerknęła na mnie. Moja mina mówiła jedno - nie!!!. Zacząłem standardową gadkę, że studiuję i że mało zarabiam i w ogóle ogólna nędza i masakra. Pani ostatecznie mi zaaplikowała mandat 100zł i 4 punkty karne. Oczywiście przyjąłem. To mój pierwszy mandat w życiu i pierwsze punkty karne. No musiało sie chyba to kiedyś zdarzyć, może lepiej, że trafiłem na miłą panią policjantkę niż na jakiegoś gbura:)

wtorek, 14 października 2008

Zdjęcie

Zdjęcie które wczoraj zamieściłem na swoim profilu w "NK" wywołało taki szum którego bym sie nigdy nie spodziewał:), a co najfajniejsze w przeważającej większości pozytywny oddźwięk:). Utworzyło się tam regularne forum dyskusyjne, naprawdę było fajnie, aż postanowiłem sie tym podzielić tutaj:) Pierwszy raz mi się to zdarzyło, ze tak licznie komentowano moje zdjęcie, totalny szok.

wtorek, 7 października 2008

Cudem odnaleziony

W niedziele zadzwonił telefon, dzwoniła pani która powiedziała, że jej dzieci prawdopodobnie znalazły naszego psa. Pojechaliśmy tam od razu. No i na szczęście to był on:). Dwa tygodnie spędził w krzakach poraniony od auta które go potrąciło. Nie mógł sie ruszać, bo podczas tego potrącenia uszkodziła mu się przednia łapka która całkowicie wyskoczyła ze stawu. Więc nic nie jadł i prawdopodobnie pił tylko deszczówkę. Jest strasznie wychudzony i ma łapkę w gipsie, ale żyje. Już go pomału spisaliśmy na straty, ale udało mu się i mamy nadzieje, że szybko wróci do dawnej formy. Już pomału wracają mu takie typowe dla niego zachowania i wszyscy sie z tego cieszą:)

wtorek, 30 września 2008

Dzień Chłopaka

Jakaś lipa z tym dniem i te dramatycznie słodkie opisy na gg... masakra, a może tylko gorycz jakasik przeze mnie przemawia. Ehhh, nie rozwijam tego dalej, bo się pogrążam okrutnie.

Sonda

Czy uważasz, że wykształcenie wyższe jest teraz niezbędne i jego posiadanie zapewni Ci możliwość lepszej przyszłości?


Tak (8)73%

Nie (3)27%

Nie myślałem/am o tym (0)0%Nie mam zdania (0)0%


Łącznie oddano 11 głosów



większość z głosujących oddała swój głos na odpowiedz "tak" czyli, że wyższe wykształcenie jest obecnie niezbędne i jest gwarancją lepszej przyszłości, zaś zdecydowana mniejszość myśli inaczej i wybrała odpowiedź "nie". Jako posiadacz wykształcenia wyższego w prawdzie na razie bez tytułu przyznaje że ja oddałem swój głos na odpowiedz "nie". Jednak na chwilę obecną bycie licencjatem bądź magistrem to żadna rewelacja, bo jest to coraz bardziej pospolite i w konsekwencji jest tego tak dużo, że przestało gwarantować cokolwiek. Smutne, ale prawdziwe.

Żegnaj UŚ

Dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem nie licząc dnia obrony kiedy jestem studentem Uniwersytetu Śląskiego i kierunku Politologia. Dzisiaj wywalczyłem sobie ostatnie zaliczenie z seminarium magisterskiego i mogłem spokojnie oddać do dziekanatu zupełnie wypełniony indeks bez żadnych zaległości. Dzisiaj spędziłem na uczelni pół dnia i tak sobie rozmyślałem nad tymi wszystkimi latami spędzonymi w tych murach. Było naprawdę genialnie bo robiłem to co lubię, to co mnie interesuje, paru rzeczy mnie lata tam spędzone nauczyły. Że już nie wspomnę o najważniejszym czyli o ludziach z którymi przyszło mi dzielić wspólne radości i smutki, większe i mniejsze sukcesy i spektakularne porażki;). Spotkałem tam wiele ludzkiej serdeczności, spotkałem tam przyjaźń taka która przetrwa jeszcze bardzo długo po zakończeniu się tych studiów. Aż żal mi trochę tego, bo czuję się taki stary i jakoś tak dziwnie, nawet myślę by znaleźć sobie jakiś inny ciekawy kierunek, ale to na razie plany:). Teraz mam jeszcze tylko jedno zmartwienie, a imię jego "WKU", bo teraz jak skończyłem studia to jestem dla nich łakomym kąskiem i dlatego szukam intensywnie jakiej kolwiek szkoły która by mi tylko wystawiła zaświadczenie, że się uczę:) Wiem, że to głupie, ale ja się tego naprawdę boję i jest to marnotrawstwo czasu.

czwartek, 25 września 2008

Maksiu!:(

Wczoraj około godziny 16 Maksiu uciekł przez otwartą bramę i niestety dotąd nie wrócił. Nie był to pies który latał gdzieś daleko i wracał po tygodniu do domu. Zawsze gdy uciekał to po godzinie czekał pod furtką ujadając strasznie. Jest już doba od jego zniknięcia i cała rodzinka się strasznie zamartwia. Maks to najlepszy ostry pies a jednocześnie przyjacielski. Jeszcze dzisiaj tata w pracy sie dowiedział, że niedaleko domu znajomej w sąsiedniej wiosce auto potrąciło podobnego psa, pojechaliśmy tam, ale nie znaleźliśmy go, może to nie on:(. Masakra. Gdybyście widzieli jak Misia (małżonka Maksa) chodzi smutna i piszczy przez ogrodzenie na drogę, nie sądziłem, że psy tak potrafią za sobą tęsknić. Dołączam zdjęcie, niestety tylko takie teraz znalazłem, jak śpi. Nawet jak spał to miał pół uchylone oczy, taka czujna psinka. Mam nadzieje, że jeszcze wróci.:(.

wtorek, 23 września 2008

mydło i powidło

Postanowiłem coś napisać. Pare osób które czytały mój blog zaczeły już pytać co się stało, że nic nie piszę. Nie pisałem, bo uznałem, że u mnie nie dzieje się nic ciekawego co było by warto tu przytoczyć, a nie chciałem Was męczyć jakimiś gniotami. Napiszę o tym co się działo przez te 3 tygodnie gdzie nic nie pisałem. Niestety przez ten czas wydarzyło się więcej niefajnych rzeczy.
Dwa tygodnie temu zadzwonił rano telefon, była to sobota rano. W telefonie brzmiał przestraszony głos mojej babci która mówiła, że dziadek się źle czuje i żeby tata przyjechał zabrać dziadka do ośrodka zdrowia. Na miejscu lekarz postanowił, że dziadka najlepiej było by umieścić w szpitalu. Wezwano pogotowie. W szpitalu podejrzewana diagnoza okazała się faktem - zawał. Dziadek naszczęście trafił na bardzo dobry oddział sponsorowany przez polonie i miał bardzo dobrą opiekę, gdzie przeprowadzono zabieg udrażniania żył po którym dziadek poczuł się zdecydowanie lepiej. Dziadek spędził w szpitalu półtora tygodnia i wyszedł w ubiegły czwartek.
W niedziele byłem w kinie. Jechalem na film albo "Babilon A.D." albo "1612" niestety przez blokady policyjne spowodowane maratonem który odbywał sie w centrum Katowic spóźniłem się na te seanse i gdy dojechałem na miejsce to pozostał mi film "Wyspa Nim". Wiecie byłem na wielu filmach wyprodukowanych dla dzieci, ale to to był ewidentny dramat i masakra, przez cały film powtarzałem sobie - nie śpij, nie śpij!. Nie polecam to pewne.
Dzisiaj byłem na uczelni, pozałatwiać sprawy zaliczeniowe z seminarium, ale niczego nie załatwiłem, bo wykładowcy pojechali sobie na konferencje i w konsekwencji pojechałem na darmo. Kolejne podejście za tydzień i wtedy wszystko sie okaże kiedy mniej więcej przed swoim imieniem będę mógł zamieścić te cholerne trzy literki zwieńczające moje studia.
Wiecie ze mną jest coraz gorzej, łapię jakieś doły, mój optymizm życiowy pomału szlak trafia. Czuję się jakiś taki bee i wogóle masakra. Mam normalnie takei nastroje jak kobiety i to w ciąży w jednej chwili się śmieje i opowiadam jakieś głupoty, a w drugiej jak sobie tak popatrze na siebie i zagłębie sie w moje życie, to mnie ściska w przysłowiowym dołku. Brakuje jeszcze żebym słyszał głosy czy telefony jak z piosenki "Republiki" i będzie super, będę pisał wam na blogu pamiętnik z wariatkowa. Moje nieciekawe nastroje koi muzyka "System of a down" i Republiki i jeszcze pare innych polskich zespołó o tzw. mądrych tekstach. To juz będzie na tyle, no i w archiwum bloga będzie odnotowany miesiąc wrzesień, to jakiś plus;)

niedziela, 31 sierpnia 2008

25 LAT!!!





Ten weekend był bardzo obfity w imprezy. Moi rodzice wczoraj obchodzili swoje 25 lat po ślubie:). Było bardzo wesoło:D. Lata bardziej i mniej udane jak to w każdym związku, ale co ja się będę za bardzo rozpisywał:). Rodzice życzę Wam STO LAT i samych pięknych wspólnych chwil:)

sobota, 30 sierpnia 2008

Impreza u Darosława:)

Wczoraj po pracy pojechałem prosto do Katowic. Przyjaciel miał wolną chacjędę, więc postanowiliśmy to wykorzystać:). W sumie była nas czwórka, naprawdę miła atmosfera:). Śpiewy i inne takie sympatyczne sytuacje. Tylko był jeden problem, wypiliśmy może alkoholu, a nic nam nie było, nie czuliśmy w ogóle alkoholu w swoim organiźmie. Rano po przebudzeniu nie było też kaca, poprostu coraz słabsze robią te wódki:D, albo My tacy wytrenowani;). Teraz po mału zbieramsiły by wyruszy w drogę do domu, bo nadal jestem u kumpla, jakoś mi sie naprawde nie chce ruszać do domku, ale nie będę przeciągał struny, bo goście są jak jedzenie pozostawione na słońcu, po dłuższym czasie zaczyna trącić:D No i ta opłata za nocleg i wyżywienie:D Nie no, częściej takich imprez i jak fajnie było być na imprezie nie zorganizowanej u mnei w domu:). Teraz wrócę do domu gdzie czeka mnie kolejna impreza, ale o tym to już w kolejnym poście:)

niedziela, 24 sierpnia 2008

Tarcza Antyrakietowa

W ubiegłym tygodniu nasz rząd zadecydował i podpisał umowę z USA nad tym by w naszym kraju zaistniały instalacje amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Będzie to wyrzutnia dziesięciu rakiet antybalistycznych, które hmmm bardziej będą broniły USA niż nas. W Polsce będzie stacjonowało około 650 żołnierzy amerykańskich, 500 w Radzikowie gdzie będzie instalacja tarczy i 150 żołnierzy w okolicach Warszawy. Amerykanie oferują nam również pomoc finansową dla modernizacji naszej armii i jedną baterię rakiet "Patriot" które będą do nas na razie przyjeżdżały z nad zachodniej granicy raz na kwartał przez miesiąc. W perspektywie mamy otrzymać na stałe takie rakiety i również nasz rząd przewiduje zakup takowych urządzeń. Opcji za i przeciw można wymieniać wiele, obawy ludzi zwłaszcza tych którzy mieszkają w bezpośrednim pobliżu instalacji też można zrozumieć, chociaż prowadzona ostatnimi czasy akcja informacyjna wprowadziła więcej spokoju i ludzie przestali już tak panikować. Decyzję rządu co do podpisania umowy na pewno przyspieszyła sytuacja w Gruzji i chcemy wzmocnić swoją pozycję u naszego największego sojusznika, co zwiększyło by nasze poczucie bezpieczeństwa.

"Przebudzenie"

Jak już wiecie kinowe piątki przeistoczyły sie ostatnio w kinowe soboty ze względów czysto praktycznych, ponieważ to jest jeden z bardziej wolnych dni, od poczty i od reszty tzw. obowiązków. Wczoraj byliśmy na filmie "Przebudzenie" film ten nie zawiódł moich oczekiwań, kolejny świetny film - a może ja mam takie małe wymagania co do tych filmów:P. Film pełen zwrotnych akcji. Opowiada o młodym zamożnym człowieku który ma wrodzoną wadę serca i oczekuje na przeszczep i szansę normalnego życia z ukochanymi osobami. Film ten pokazuje jak to ludzie za pomocą wszelakich podstępów i nadarzających się okazji próbują sie wzbogacić i nic ich od tego nie odwiedzie. Polecam, naprawdę warty obejrzenia dość krótki film o końcówce która zaskoczy niejednego z Was;)

niedziela, 17 sierpnia 2008

Kino

Po kilkumiesięcznej przerwie w systematycznym chadzaniu o kina byłem ostatnio dwa razy w kinie i były to świetne filmy. Pierwszy film na którym byłem to "Mroczny Rycerz" jest to najnowsza część Batmana uznawana za kontynuację filmu "Batman Początek". Bardzo dobry film z genialnie zagraną postacią Jokera, który nadaje niepowtarzalny klimat temu filmowi. Batman jest tam bardziej ukazany jako człowiek i jego usterki, a nie tylko bezwzględny bohater nie cofający się przed niczym. Polecam ten film, fani Batmana na pewno nie będą zawiedzeni. Drugi film to "REC" powiem wam szczerze, że przeżyłem normalny szok oglądając ten film, niesamowite przeżycia. Jest to film reżysera "Labiryntu Fauna" i "Sierocińca" te filmy również oglądałem, ale nie przeraziły mnie tak jak "REC". Naprawdę dobry horror, jeszcze nigdy nie byłem na horrorze, gdzie krzyczy cała sala i to nie zależnie od płci a emocje podkręca jeszcze to, że jest to hiszpańskojęzyczny film i amerykańskie horrory, to nawet nie powinny stań koło tego bo wstyd. Jest to film wielopłaszczyznowy i wieloaspektowy. Począwszy od chęci zrobienia kariery poprzez nakręcenie reportażu, poprzez podgląd zachowań ludzi w skrajnie przerażających sytuacjach a kończąc na strasznej tajemnicy. Zachęcam do obejrzenia tych filmów a zwłaszcza drugiego opisywanego przeze mnie film:) Miłego oglądania;)

Pogoda!

Długi weekend minął pod znakiem straszliwych burz z którymi szły silne wiatry i grad. W moich okolicach taka nieciekawa pogoda utrzymywała się przez jakieś 24h non stop grzmiało, lało i wiało. Na szczęście w moich okolicach grad nie był aż tak gruby jak już 30 km ode mnie w Katowicach i okolicach, gdzie wielkość gradu była wielkości zaciśniętej pięści czy też piłki do tenisa. Narobił wiele strat, poniszczył wiele aut i powybijał wiele szyb. Można tylko się cieszyć, że najbardziej padało wcześnie rano, gdzie na ulicach było mało pieszych, bo inaczej mogło by to przynieść jeszcze straszniejsze konsekwencje, bo wyobraźmy sobie taką pędzącą kulę w zetknięciu z głową człowieka, no nie najciekawiej podejrzewam. Wczoraj oglądając "Szkło Kontaktowe" w TVN24 widziałem fajny tekst słuchacza który wysłał sms-a o treści "USA dała nam tarczę antyrakietową w pakiecie z tornadami":). Doskonale widać jak zmienia nam się klimat i podejrzewam, że takie rzeczy bedą coraz częstsze i silniejsze:(. Pozostaje przywyknąć.

środa, 6 sierpnia 2008

u mnie...

Wino A.D. 2008:
Muszę sie pochwalić, że znowu sie to stało - począłem wino!!. Jest to tradycyjnie wino jedynie z dojrzałych wiśni, oczywiście wydrylowanych aby pozbyć się nieprzyjemnej goryczki którą dają pestki podczas fermentacji. Receptura tak jak do tej pory , ta sama od wielu lat - przepis babci... bezcenny;). Mama nadzieje, że mój wyrób znowu sprawi przyjemność wielu osobą, bo muszę sie pochwalić, że jak na razie pochlebnych słów na temat tego produktu było wiele, a nawet dorobiłem się wielbicieli tego limitowanego trunku:) a co najdziwniejsze, że pomimo zawsze tych samych proporcji wychodzi nieco inne, grunt by smakowało, bo to jest dla mnie bezcenne, lubię być chwalony, wtedy zanurzam się w moim narcystycznym jeziorku i napawam sie tym:D. Zapraszam na winko;)
Impreza:
Na poprzedniej imprezie który odbyła sie około trzy tygodnie temu zaplanowaliśmy ze znajomymi już kolejną imprezę która się odbyła w ubiegły weekend. Czas pomiędzy imprezami płynął nieco ospale i jakoś tak nam zeszło, że nawet nie zarezerwowaliśmy sobie domku na tą imprezę. Domki rezerwujemy zawsze nad tutejszym jeziorem. Jednak z powodu wakacji i genialnej pogody nie było to takie proste i wszystko co znaliśmy było zarezerwowane. Tracąc już nadzieje dowiedziałem sie o niedawno reaktywowanym ośrodku wczasowym z domkami do wynajęcia. Okazało się, że ten ośrodek prowadzi mój znajomy ze szkoły:) Jako, że niedawno ten ośrodek ruszył znaleźliśmy tam wolny domek i impreza uratowana. Oczywiście impreza nie przeszła tak spokojnie. Okazało się, że domek obok odbywał się wieczór kawalerski co spowodowało, że na imprezę wkradło sie wiele nieprzewidzianych atrakcji. Chłopaki z tamtej imprezy poopijali się biegali w "stroju Adama", później się chłopaki pokłócili i posprzeczali. Imprezka ogólnie rzecz biorąc udana i niezapomniana:)
Malowanie:
Od wczoraj nie robię nic innego tylko maluję ściany w piwnicy:) Maluję emulsją tzw. lamperię, schody i inne takie tam. Naprawdę pasjonujące zważywszy, że w piwnicy jest jedynie jedno małe okienko, a te specyfiki strasznie śmierdzą więc na dobrą rzecz prawie cały czas chodzę naćpany:) No ale przynajmniej teraz jest piękniej niż było to do tej pory i wszyscy sie cieszą i takie tam, a może nawet zamieszkam w tej piwnicy zrobię sobie tam zajefajny przytulny pokoik z niewielkim oknem na świat:)
No to chyba na tyle, kurde jakoś ostatnio nie mogę się zmobilizować do pisania, ale postaram się ino tylko nie przestańcie czytać, bo sie całkiem zdemobilizuję;)

sobota, 26 lipca 2008

Sonda

Czy uważasz, że może istnieć bezinteresowna przyjaźń męsko damska?

Tak (3)38%

Nie (5)63%

Nie mam zdania (0)0%


Łącznie oddano 8 głosów


W ankiecie wzięło udział 8 osób z tego 3 osoby opowiedziały się za odpowiedzią "tak" czyli, że istnieje bezinteresowna przyjaźń męsko damska, a 5 osób czyli zdecydowana większość opowiedziała się za odpowiedzią "nie" czyli, że takowa przyjaźń nie istnieje. Powiem szczerze, ze mnie jest trudno opowiedzieć sie za jakąkolwiek odpowiedzią, ponieważ musiał bym zaznaczyć odpowiedz i "tak" i "nie". Z jednej strony znam przypadek przyjaźni męsko damskiej gdzie żadne z nich nie przekracza granicy i wystarcza im jedynie przyjaźń bądź aż przyjaźń. Dobrze mieć przyjaciela odmiennej płci ponieważ można skonfrontować swoje zdanie z kimś kto zgoła myśli inaczej niż ja sam:), a przynajmniej w niektórych kwestiach. Z drugiej zaś strony mógłbym podać przykład wielu takich przyjaźni tego typu gdzie przynajmniej jedna osoba po jakimś czasie próbowała przekroczyć tą cienką linię przyjaźni. Jeżeli obydwie strony przekraczają takową linię to jest dobrze, ponieważ to może być udany związek, gdyż przez czas przyjaźni dowiedziały się o sobie prawie wszystkiego i prawdopodobieństwo rozczarowania sie druga osobą jest w tym przypadku minimalne. Jeśli jednak tylko jedna osoba pragnie czegoś więcej to to już nie jest takie kolorowe, bo psuje to więxi przyjacielskie, chyba, że ta osoba po sprawdzeniu, ze ta druga osoba nie oczekuje od niej czegoś więcej niż przyjaźni potrafi stłumić w sobie rosnące uczucie i powrócić do tego co było. Lecz to nie zawsze się udaje, chyba, że ta osoba jest wytrawnym aktorem. To jest trudne zagadnienie i wielowątkowe, wielopłaszczyznowe, że tak powiem. Dziękuję za Waszą aktywność w ankiecie i zachęcam do komentowania:)

wtorek, 22 lipca 2008

...?

Dawno nic tu nie napisałem, wiem, że Was zaniedbuję, ale sam nie wiem, mam naprawdę taki totalny bezwład, że nic mi się nie chce. Nie piszę też może dlatego, że tak na prawdę nie wiem co pisać, bo niewiele się dzieje w moim życiu. Jakaś stagnacja z niewielkimi wyrwami tego gdy coś się dzieje, ale to rzadkość.
W ten weekend miałem właśnie taką wyrwę gdy coś się działo. W piątek przyjechał przyjaciel z uczelni ze swoją dziewczyną i zrobiliśmy sobie zajefajny grill. Troszkę wypiliśmy - na szczęście jego dziewczyna ma prawko więc nie było problemu z imprezowaniem:) Po tym pijaństwie i mega wyżerce pojechałem na kolejną imprezę która trwała już do końca weekendu:). Impreza była na domkach nad naszym miejscowym jeziorem. Było zajefajnie, było dużo znajomych, znajomych lepiej i gorzej:D. Sporo sie działo i jest z tego wypadu wiele zdjęć, lecz niestety nie mam ich teraz, bo nie były robione moim aparatem, ale obiecuję, że jak tylko zgram te zdjęcia od znajomych to obiecuje, że je umieszczę i sami zobaczycie jak się bawiliśmy:). Jest już nawet termin kolejnej imprezy, bo było nam mało tego co było teraz.
Obiecuję, że już nie będę Was tak zaniedbywał Pozdrawiam.:)

niedziela, 13 lipca 2008

Takie tam ...

Napiszę Wam troszkę co "nowego" u mnie:). Skończyłem już urlopować jednego stróża więc chwilowo mam tylko jedną pracę:), bo nie wiadomo jeszcze kiedy kolejny stróż dostanie urlop żebym mógł znowu pobawić sie w to niezwykle ciekawe zajęcie. To w sumie dobrze, że mam przerwę, bo to jednak jest męczące taki cały dzień w pracy.
Już nie jestem sam w domu. Rodzice i siostrzyczka już wrócili. Ze siostrą już nawet udało mi się pokłócić, czyli wszystko wróciło do jak najlepszego porządku:) Ale dobrze, że już wszystko wróciło do normy, bo najnormalniej na świecie brakowało mi ich, tylko im tego nie mówcie;).
Wczoraj były przedterminowe urodziny taty. Były robione wczoraj, bo to weekend a urodziny wypadają w środku przyszłego tygodnia. Rodzinka się zjechała teraz i była taka standardowa impreza rodzinna. Ja też kupiłem tacie standardowy męski prezent czyli dobry alkohol, bo na wymyślanie czegoś innego nie miałem za bardzo czasu. Wczoraj też przez jakieś 5 godzin praktycznie non stop była mega burza, grzmiało, błyskało, wiało i lało, czyli wszystko to co najlepsze:). Moje dzielne psy kryły się po kątach i ziajały jak by zawału zaraz miały dostać - tak sie boją tego zdarzenia atmosferycznego.
Wydaje mi się że to już tyle co chciałem Wam przekazać. Niewiele, bo jakoś tak niewiele ostatnio sie u mnie dzieje, ale może i lepiej, bo nadmiar wrażeń to też nic dobrego - no:D

środa, 9 lipca 2008

Samotność we własnym domu

Od ubiegłego piątku jestem jeszcze bardziej samotny niż zwykle. Rodzice wyjechali do znajomych w góry, a siostrzyczka od soboty jest w Krakowie i jakoś nie ma zamiaru wrócić przynajmniej nie szybciej niż skończy jej sie urlop. Tylko ja pozostałem na posterunku. Obowiązki moje nie są zbyt oszałamiające, bo to tylko podlewanie kwiatków, warzyw i karmienie psów, które nie za bardzo chcą jeść, bo tęsknią na swoimi właścicielami i rybek, który chyba nie zauważyły zmiany:). Taka pusta chata jest fajna na weekend, na imprezę. Lecz po jakimś czasie już nie jest tak fajnie. Wracasz z pracy do pustego domu i nawet nie ma z kim porozmawiać, pokłócić się nawet nie ma z kim. Ja jednak naprawdę jestem stworzeniem stadnym i taka totalna samotność nie służy mi najlepiej. Totalna masakra, gdyby nie telefon, to już pewnie bym do reszty oszalał. Na szczęście dzień powrotu jest już bliski, więc może mi pozostanie nieco zdrowego rozsądku i nie popadnę do końca w szaleństwo;)

niedziela, 6 lipca 2008

20h!!

Właśnie wróciłem z 20-to godzinnej dniówki stróża wodociągowego!!:( Masakra totalna, mało brakło a bym zaczął rozmawiać ze sobą, a i tak jakby tam były kamery, to ten co by oglądał co się nagrało, to miałby niezły ubaw, bo już niezłe świrowanie mnie chwytało. Zamieniłem sie dniówkami, to dzisiaj bym szedł na nockę, ale nie było mi to na rękę, bo w poniedziałek zaraz po nocce musiał bym iść na rano i jeździć z paczkami, więc byłem dwie dniówy pod rząd i mam ostro dość:(. Idę spać.

sobota, 5 lipca 2008

Nocki

Wczoraj byłem pierwszy raz na nocce w pracy jako stróż. Trochę się tego obawiałem, bo to nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć. W pobliżu jest dyskoteka i bar więc o świrów i zapijaczonych nie trudno, ale powiem Wam, że jak na pierwszą nockę to nie było źle. Wiadomo, ze byłem czujny jak królik, każdy szmer, trzask i już na nogach, ale to na szczęście były tylko takie, że tak powiem odgłosy nocy. No więc, nie było źle, do 1 w nocy oglądałem TV, później do 4 starałem się utrzymać otwarte oczy, a o 6 zebrałem się do domu. Do 11 sobie spałem. Teraz nawet nie czuję sie zbyt zmęczony, ale to wiadomo, ze takie spanie w dzień nie jest tak efektywne jak porządnie przespana noc. Liczę na to, że kolejne nocki przejdą bez większego echa. Najgorzej będzie na nocce z niedzieli na poniedziałek, bo w poniedziałek rano po skończeniu stróżowania bezpośrednio zmykam do rozwożenia paczek, więc nie będzie łatwo:(... życie.

czwartek, 3 lipca 2008

Uuuuuuppaaaaaaałł

Na dworze w cieniu 32 stopnie Celciusza w Słońcu jakieś 55, to pomyślcie sobie ile jest w tym momencie w samochodzie, który stoi na tym słońcu i się nagrzewa, może jakieś 65. Istny dramat, dobrze, że dzisiaj skończyłem pracę przed południem to ominął mnie ten zaszczyt całkowitego dosmażenia sie w moim paczkowozie. Czuję się jakiś wypompowany, jakby ta energia słoneczna wyssała ze mnie moją energię. Pomyślcie o tych którzy wożą swoje psy ze sobą jak gdzieś jadą i zostawiają je w aucie z ledwo co uchylonym autem, bo przecież ktoś sie jeszcze włamie i będzie dramat, ale o tym, że to zwierze sie dusi to nikogo to nie interesuje. Kończę już tego pościka, bo chce mi się spać, ostatnio nie wysypiam się w nocy, jakoś tak budzę sie ciągle i normalnie masakra, a rano wstaje i jestem na wpół przytomny. Trzymajcie sie chłodno;)

wtorek, 1 lipca 2008

Sonda

Minęło 2000 wyświetlenie mojego bloga, czy coś Cię w tym blogu denerwuje, czy coś byś chciał/ła zmienić oprócz redagującego?;)

Tak (4)100%

Nie (0)0%

Wszystko jedno (0)0%

Nie mam zdania (0)0%

Łącznie oddano 4 głosy


Oddano 4 głosy. Wszystkie głosy oddane na odpowiedz "tak" więc chcieli byście coś zmienić na tym blogu, więc proszę o konstruktywne komentarze z których będę mógł wywnioskować w czym jest problem, bo jak widzę problem jest:)

Praca

Od soboty zacząłem pracować w drugiej pracy. To takie zajęcie bardziej dorywcze, wakacyjne, bo urlopuję stróży tutejszych wodociągów, więc chwilowo jestem również stróżem:D Mówię tam jak tragicznie nudne to zajęcie, poprostu można ześwirować siedząc tak i siedząc. Wziąłem sobie do pracy laptopa, żeby nie umrzeć z nudów. Pooglądałem 5 filmów pograłem w pasjansa, sapera i juz mnie to zaczęło denerwować. Nie mogę wyjść z tamtąd, bo może ktoś zadzwonić, że jest jakaś awaria czy coś i bedzie wtopa, ze mnie nie ma:(. W niedziele siedziałem w pracy od 6 rano do 21 wieczorem!! Serio, myślałem, ze już mnie szlak trafi. Wygadałem chyba z 25 zł przez telefon, a mam na kartę, więc to nie tak mało;) Normalnie wszystko robiłem co mogłem, by czas płynął mi troszkę szybciej, ale nic nie działało. Normalnie jakby czas stanął w miejscu, a mój zmiennik na dodatek jeszcze nie jest zbyt punktualnym człowiekiem, więc to wszystko sie tak nagromadza. Wczoraj też był kolejny rekord pracy. Od 7 do 14.30 rozwoziłem paczki, a od 15 do 20 stróżowałem, masakra. Podziwiam ludzi który pracują na dwa etaty, bo to jest naprawdę wykańczające cokolwiek by się robiło, bo stróżowanie nie jest wyczerpujące, ale przez te nudy, to to nic fajnego. Od czwartku zaczynam nocki jako stróż, będzie ostro:D

wtorek, 24 czerwca 2008

Uczelnia

Dzisiaj byłem na uczelni pozałatwiać sobie sprawy z obroną:) Niestety nie zdążyłem napisać pracy mgr na czerwiec więc dzisiaj składałem podanie o przełożenie złożenia pracy na wrzesień. Potrzebny był podpis promotora i dziekana, więc trochę zachodu z tym było, bo kolejki masakryczne i jeszcze ludzie się bronili więc trochę to trwało. Bałem sie spotkania z promotorem, bo jakoś tak nam zeszło, ze nie widzieliśmy sie no jakieś 5 miesięcy, nie było nam razem po drodze, ale teraz była potrzeba wyższej konieczności no i się trzeba było spotkać. Na szczęście nie było tak źle i wszystko poszło zgodnie z planem. Zapłaciłem jeszcze wszystkie należności związane ze studiami, dostałem pisemko które mówi, ze już nie mam żadnych zaległości w stosunku do uczelni i że mogą mi bez problemu dać dyplom:D Może mi sie uda w końcu obronić a na początek napisać tą pracę, trochę to nade mną ciąży, ale no cóż, troszkę adrenalinki jeszcze nikomu nie zaszkodziła;)

niedziela, 22 czerwca 2008

Sonda

Czy zdecydował/ła byś się na oddanie szpiku kostnego?

Tak (3)43%

Nie (1)14%

Nie myślałem/am o tym (3)43%

Łącznie oddano 7 głosów


W sondzie brało udział 7 osób z czego 3 osoby opowiedziały sie za tym, że zostały by dawcami szpiku kostnego, tyleż samo osób, że nie myślało nigdy o takiej możliwości i jedna osoba zaznaczyła odpowiedz, ze nie została by dawcą. Jak widać głosy podzieliły się równo. Fakt ten można świadczyć o tym, że i nasze społeczeństwo jest tak podzielone. Może iść za tym niewiedza społeczeństwa o tym, że jest taka możliwość zostania dawcą szpiku bądź też tego, że to jest nieszkodliwe dla zdrowia dawcy. W poprzednim poście o tej tematyce w komentarzu zawarłem link do strony na której można sie dowiedzieć tego gdzie można oddawać szpik i formularz który przyszły dawca musi wypełnić.
Dziękuję za oddane głosy i liczę na dalszą aktywność.

środa, 18 czerwca 2008

Po strajku:)

W ubiegły piątek zakończył się strajk pocztowców, więc powoli wszystko wraca do normy. Przez sobotę i niedzielę sortownie już działały normalnie, więc w poniedziałek po prostu nie wiedziałem co mam robić z tą ilością paczek. Przyjechałem na pocztę i praktycznie nie dawało się na nią wejść. Czekało na mnie ponad 100 paczek, normalna masakra. To bardzo dużo paczek jak na jeden dzień, ale ja sie strasznie cieszę z tego powodu, bo nareszcie zaczyna wszystko wracać do normalności i można pomału zacząć liczyć na normalną wypłatę, a nie jakieś ochłapy. Ludzie i tak jeszcze dość asekuracyjnie podchodzą do poczty, ciągle mi się pytają, czy już aby na pewno przestaliśmy strajkować i czy już wszystko wróci do normy. Nawet nie wiem co im odpowiadać, bo wiadomo, że związkowcy i tak nie dostali takich podwyżek jakich żądali, ale tyle to by im nikt nie dał ile oni chcieli. Zresztą na poczcie jest ponad 50 związków zawodowych i każdy walczy o swoje więc nie jest łatwo, a strajki się tak natężyły, bo Poczta ma być w części sprywatyzowana już za dwa lata i do tego czasu każdy chce wynegocjować jak najlepsze warunki. Kończy się też monopol Poczty na te najmniejsze listy i pocztówki więc pomału zaczyna sie ukracać Poczcie, jeżeli nie przeprowadzą reformy i nie podniosą odpowiednio płac, to może być ciężko gdy realna konkurencja Poczty wejdzie na rynek. Ja mam nadzieję popracuję jeszcze tylko ze 3 miechy i jakoś mi sie uda znaleźć pracę gdzieś indziej, do tego czasu mam nadzieję, że Poczty nie trafi szlak:D.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Rodzinne spotkanie w Szczyrku:)






W sobotę rano wyjechaliśmy razem z naszą rodzinką która mieszka niedaleko nas, bo 3 domy od mojego domu do Szczyrku. Tak sie składa, ze i oni i my mamy tam rodzinę, która posiada własne domki:D. Zagmatwałem:D w każdym razie oni mieszkali u swojej cioci, a moja rodzinka u mojego wujka, no:) Było git:) Chodziliśmy po górach, zwiedzaliśmy Szczyrk i inne okoliczne miejscowości. To są bardzo urokliwe okolice, niestety nie jeździłem wyciągiem na Skrzyczne, kurde szkoda, będzie trzeba powtórzyć to kiedy indziej:) Były też fajne imprezy rodzinne z obowiązkowym o tej porze roku grillem. Jedna impreza u nas i jedna u nich:) Nawet wujek grał na akordeonie, naprawdę było miło, wszyscy śpiewali, było tak... hmm... no tak inaczej niż zawsze, bez trosk, bez kłótni, bez zwad, nie to, żebyśmy się sie w rodzinie kłócili, ale wiecie o co mi chodzi:). W każdym razie był bardzo miły weekend:)

czwartek, 12 czerwca 2008

Skandal!!!!

Jest jakieś 20 minut po meczu i normalnie nie potrafię sobie poradzić z emocjami! Było tak pięknie, trzy upragnione punkty na wyciągnięcie ręki i ten kretyn, ta wyspiarska owca, ta Angielska Szmata!!! sędzia podyktował rzut karny!!. Ja nie wiem co może takim człowiekiem kierować, nie wyobrażam sobie jak można być tak bezmyślnym!!! Mam nadzieję, że Leo mu zasunie fangę pod oko po meczu i że Polscy szalikowcy raz zrobią doby uczynek!!! Jestem wściekły!!!!!!!!!!!

środa, 11 czerwca 2008

Strajk

Muszę sie z Wami podzielić moim dramatem:( Jak już wszyscy wiecie jestem jestem paczkowym na poczcie, czyli rozwożę cały ten złom co ludzie zamówią, no i moja wypłata jest składową tego co zdołam doręczyć, czyli liczba doręczonych paczek razy kwota od paczki daje wypłatę. Przeważnie to ilość doręczonych paczek miesięcznie waha się od 650 w słabe miesiące do 800 w dobre miesiące. Przez ten cholerny strajk na poczcie jestem pełen obaw do do mojej wypłaty w lipcu, bo to będzie suma paczek z czerwca. Na razie jest dramatycznie słabo przypuszczalna ilość paczek w tym miesiącu to około 500, czyli strasznie!!. Mimo to, że ja nie strajkuję, to i tak nie mam jak pracować, ponieważ sortownie są poblokowane przez strajkujących i paczki nie idą, dużo ludzi zrezygnowało z usług poczty i przerzuciło się na firmy konkurencyjne:(. Niczego dobrego ten przedłużający sie strajk nie wróży, czas myśleć o innej pracy, a tak dobrze mi było tutaj, bo nie normowany czas pracy, więc kończyłem niekiedy nawet po 3h pracy no i w ogóle nie jest źle, ale się spierniczyło:(

niedziela, 8 czerwca 2008

Sonda

Jak uważasz, jak Polska Reprezentacja w piłce nożnej poradzi sobie na EURO 2008?

wyjdą z grupy (0)0%

będą w półfinale (0)0%

Wygrają EURO!! (1)17%

nie wyjdą z grupy bo załamią się po przegranej z Niemcami (2)33%

wyjdą z grupy, ale odpadną w 1/8 finału (2)33%

przegrają w finale (z Anglią:D) (1)17%

nie mam zdania (0)0%


Łącznie oddano 6 głosów


Widzę, że większość z Was podchodzi do sprawy dość sceptycznie. Ja tam cały czas mam nadzieję, ze Polacy wygrają z Niemcami i pójdzie dość gładko:). Kończę tą sondę przed ich meczem, bo po meczu to już by to nie było całkiem aktualne. Trzymajcie kciuki i kibicujcie z całych sił naszym:) Miłego oglądania:)

środa, 4 czerwca 2008

Środowisko siatkarzy żegna swoją gwiazdę

Dzisiaj po 9 latach walki z chorobą Agata Mróz wybitna Polska siatkarka zmarła na białaczkę. Agata była dwukrotną mistrzynią Europy jak i również dwukrotną mistrzynią Polski. Odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi przez Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Poza tym, że była gwiazdą siatkówki chciałbym powiedzieć o tym jak swoją postawą uświadamiała społeczeństwo, ze bycie dawcą szpiku kostnego, bo nie jest nic ryzykownego. Prowadziła blog na którym pisała o swojej walce z chorobą, o tym dlaczego oddawanie szpiku jest tak ważne. Agata w końcu znalazła swojego dawcę lecz nie w Polsce, a w Niemczech. Można tylko mieć nadzieję, że to czego ona nas starała sie nauczyć i uświadomić problem nie pójdzie na marne. Parę dni temu przeszła operację przeszczepu szpiku. Lekarze po operacji byli dobrej myśli, diagnoza była optymistyczna, niestety nie wszystko da sie przewidzieć. Dwa miesiące przed śmiercią urodziła córeczkę i ta ciąża też była dla niej wielkim ryzykiem, jednak chęć potomstwa zwyciężyła i wszystko sie skończyło dobrze. Kto mógł pomyśleć, że tak oczekiwana operacja która miała przywrócić wszystko do normy, nie da zakładanych rezultatów. Życie mało kiedy bywa łaskawe i sprawiedliwe.

poniedziałek, 2 czerwca 2008

Biało - Czerwone barwy niezwyciężone!!!

Już od jakiegoś czasu mamy wyjątkowe szczęście w grach drużynowych:). Parę miesięcy temu piłkarze nożni zakwalifikowali się na EURO 2008, dzisiaj rano już nawet wyjechali do Austrii gdzie 8 Czerwca zagrają pierwsze spotkanie z Niemcami. Przed wyjazdem zdążyli jeszcze zagrać mecz towarzyski z Danią który zakończył się remisem 1:1, a Dania to mocna europejska drużyna więc remis nie jest zły;). Kilka dni temu nasze "Złotka" czyli dla niewtajemniczonych:) siatkarki zdobyły kwalifikację na Olimpiadę w Pekinie i to w bardzo ładnym stylu:) Gdyby na Olimpiadzie była konkurencja uroda, to nasze Złotka już mają złoto, ale i bez tej konkurencji jestem pewny, że dadzą sobie wyśmienicie radę. Wczoraj kolejne dwa zespoły zdobyły kwalifikację olimpijską:) Siatkarze i Szczypiorniści (piłkarze ręczni) ;). Głopaki grali niesamowicie i naprawdę dali popalić swoim rywalom:). Od 30 lat nie było takiej okazji by oglądać razem tyle polskich drużyn jednocześnie na Olimpiadzie, to będą nie lada emocje, oby tylko trema turnieju ich nie zjadła, bo to że dadzą z siebie wszystko, to jest pewne:) Pierwsze emocje z Biało - Czerwonymi już w niedzielę i trzymajmy kciuki by chociaż był remis z Niemcami, bo to na pewno uskrzydli Naszych i da im power na następne spotkania. Pozostaje tylko trzymać mocno kciuki i kibicować głośno. Aha!! Za chwilę zaczyna się Liga Światowa!!!, kto wybierze sie ze mną na meczyk do Spodka?!:D.

niedziela, 1 czerwca 2008

Sonda

Czy zgodziłbyś/abyś się się pobiec w sztafecie ze zniczem olimpijskim przeznaczonym dla Olimpiady w Chinach?

Tak (3)43%

Nie (3)43%

Nie mam zdania (1)14%

Łącznie oddano 7 głosów

Wasze głosy podzieliły się znacznie, ponieważ 3 osoby oddały głos na to, że nie miały by problemu z tym, żeby uczestniczyć w sztafecie z ogniem olimpijskim przeznaczonym dla Olimpiady w Pekinie, 3 osoby opowiedziały się za tym, że nie uczestniczyły by w takiej sztafecie i jedna osoba wstrzymująca się. Widać w tym momencie doskonale jak społeczeństwo jest podzielone w tej kwestii i tak samo sportowcy są podzieleni. Jedni traktują to jako tylko imprezę sportową i wszystko co za tym idzie z Kartą Olimpijską która jest wyznacznikiem wszelkich zachowań i zasad. Inni traktują to politycznie i chcieli by coś uzyskać dla ludu Tybetańskiego przy okazji tej imprezy. Podejrzewam, że to i tak nie wzrusza władz w Pekinie, jedynie co to może być tak, że teraz i na czas Olimpiady zahamują swoje postępowania, by później i tak robić swoje.

P.S. Nowa sonda specjalnie na życzenie Michała:) Głosujcież:D

czwartek, 29 maja 2008

Imprezowy tydzień

Już od poniedziałku sie tak darzy, że okazja goni okazję;). W poniedziałek Dzień Matki, czyli mamusia z okazji swojego święta zafundowała lodziki, szampana, piwka i grilla i imprezka gotowa, bo mamuśki lubią hucznie obchodzić swoje święto;). Dzień później urodziny siostrzyczki i powtórka z dnia poprzedniego, a to tylko wstęp, bo główne uroczystości z tej okazji odbędą się w sobotę, bo wiadomo wszyscy pracują i nie można uczcić w tygodniu bo na drugi dzień moze to nie wyglądać najlepiej:D To jeszcze nie wszystko co można zaliczyć do imprez! Wujek który mieszka niedaleko mnie wymyślił obie zrobienie takiego naprawdę sporego tarasu z garażem pod spodem, no i jako dobry sąsiad pomagałem wujkowi w pracy nad tym. Wczoraj skończyliśmy więc dzisiaj impreza w związku z tym że każdą udaną zakończoną pracę trzeba oblać by sie nie "rozeschło":D tak, że sami widzicie, że nie mam łatwo i napewno bardzo mi współczujecie. Ja już swój wiek mam i trzeba się oszczędzać, więc będzie bez szaleństw i z umiarem:).

poniedziałek, 26 maja 2008

Streszczenie ostatnich dni

Już dość dawno nie pisałem, no to postanowiłem zrobić takie streszczenie tych ostatnich dni, bo działo się co nie co :) Zacznę chronologicznie opowiadać, że tak powiem;):
Piątek - hmmm, że tak powiem możliwe, że przełom w moim życiu społeczno-politycznym, a już na pewno jego początek i coś zaczyna się dziać miejmy nadzieje - koniec marazmu!;)
Sobota - wstałem po słabo przespanej nocy, ponieważ w głowie miałem tylko przegląd techniczny mojego paczkowozu, a uwierzcie mi praca na poczcie i takie jeżdżenie z paczkami, to nie jest to co samochodowi robi dobrze;) No i ja pojechałem na ten przegląd z duszyczką na ramieniu i kołaczącym sercem, bo bez tego stempelka to moja kariera paczkowego by sie rychło zakończyła. Podjechałem, wyszedł do mnie pan i zdziwił się, że przyjechałem do nich w sobotę skoro w sobotę nie działa poczta:D. No a ja powiedziałem, że wychodzi mi przegląd, a pan powiedział mi tylko tyle, ze Poczta Polska musi przecież być w ruchu:P i pieczątkę ja dostał:). Po powrocie do domu zadzwoniła pani która brała od nas pieska, no i był dramat w domu, że biorą nam naszego ulubieńca. Porobiłem mu kilka pożegnalnych zdjęć i mi go zabrali, ale miał przerażone oczęta. Po południu przyjechali znajomi którzy już nie byli u nas bardzo dawno, zrobiliśmy sobie super grillika i popiwkowaliśmy sobie nieco:).
Niedziela - zerwaliśmy się skoro świt o 9:) i pojechaliśmy do znajomych do Czeladzi i z nimi do Chorzowa do Wesołego Miasteczka. Było miło i przyjemnie, ale tak szczerze mówiąc to nie ma co robić w tym Miasteczku. Są 3, no może 4 fajne karuzele, a tak poza tym, to lipa totalna. No ale liczy się towarzystwo, a że towarzystwo było super więc miejsce nie musiało być idealne.
Poniedziałek - dzisiaj jak zawsze full paczek i jak zawsze za mało czasu, no ale trzeba było dać radę no i dałem:)

P.S. Wszystkim Mamą dużo zdrowia, szczęścia i pociechy z dzieci:)

czwartek, 22 maja 2008

Tragedia :(

Dzisiaj się dowiedziałem, że wczoraj z nocy zmarł maleńki synek moich znajomych:(. Dwa tygodnie temu trafił do szpitala z podejrzeniem "sepsy", jego stan cały czas był ciężki i trudno było wierzyć w to, że wszystko skończy sie dobrze, ale jak można było nie mieć wiary w to, że wszystko sie uda, że będzie zdrowy. Niestety mimo starań lekarzy dziecka nie udało się uratować. Był miedzy nami 3 krótkie choć radosne miesiące, kto mógł przypuszczać, że tak to się skończy. Jego rodzice na pewno mieli wobec niego plany, mieli marzenia związane z nim. Można sobie zadawać pytanie dlaczego, dlaczego los tak sprawia, że odbiera nam to co mamy najcenniejsze i to co kochamy najbardziej. Odbiera nam takie bezbronne i nieskalane tym całym światem Aniołki. Można teraz się domyślać kiedy i dlaczego doszło do zakażenia, kto zawinił, ale co to da skoro już nic się zmienić nie da:(.

środa, 21 maja 2008

Powrót Mamy

Wczoraj po miesiącu nieobecności mama wróciła z sanatorium:) Miała przyjechać w poniedziałek, ale coś tak się przeciągnęło, miała dodatkowe zabiegi, no i w konsekwencji przyjechała dopiero jutro. Każdemu przywiozła prezenty:), no i moje ukochane oscypki, normalnie zajadałem się nimi wczoraj:). Dostałem wypasione skórzane ortopedyczne sandały. Mama cały wieczór i do późnej nocy opowiadała o swoich przygodach w sanatorium, o swoich wycieczkach po okolicznych atrakcjach, o wymyślnych zabiegach leczniczych. Dzisiaj całe pół dnia jak nas nie było w domu tak dla relaksu sprzątała, bo pomimo, że posprzątaliśmy przed jej przyjazdem, to i tak gdzieś tam zobaczyła brud, gdzie normalny człowiek nie dostrzegł by tego nigdy:). Dzisiaj po powrocie z pracy pachniało obiadkiem i od wejścia czepiała się mnie o jakieś błahostki, ja ja to lubię i jak mi tego brakowało;)

poniedziałek, 19 maja 2008

Poniedziałek!!!

Dzisiaj był poniedziałek, tak pechowy i w ogóle nędzny jak z tych takich czarnych komedii, że wszystko sie nie udaje. Wstałem sobie jak zawsze, wiadomo, te wszystkie poranne czynności. Później zabrałem tatę i podjechaliśmy pod pocztę w Mierzęcicach, która znajduje sie w budynku Urzędu Gminy. Mój tata ma klucze do Gminy tylko, że tam jest remont i tata dał swoje klucze robotnikom. No i zaczęło się, przez pół godziny siedziałem w aucie i czekałem aż przyjdzie ktoś inny, jakiś pracownik gminy czy poczt i otworzy drzwi. Na dodatek tego dobrego rozpadał się deszcz!, nie muszę wam mówić, że deszcze to nie jest dla mnie najlepsza nowina gdy muszę przebywać na dworze, wystawać pod furtką gdy czekam, aż ktoś łaskawie mi otworzy. Później przyjechała wymiana i okazało sie, że mam w samych Mierzęcicach 80 paczek. No i pojechałem rozwozić to, oczywiście przemokłem! Na dodatek nie zgadniecie! - wycieraczki w aucie mi sie spaliły!!! więc jeździłem tak bardziej na domysł niż na widoczność - dramat! Później pojechałem do Siewierza a tam 20 paczek, więc jak łatwo policzyć 100 paczek w jeden dzień do wyniesienia. To naprawdę nie był dobry poniedziałek i przypomniał mi wszystko to dlaczego nie cierpię poniedziałków. Jutro na pewno będzie lepiej.

P.S. Nikt nigdy nie mówił, ze życie jest łatwe i to co nas w nim czeka, nasze wzloty i upadki. Tylko dlaczego wszystko zmienia się tak nagle jak w kalejdoskopie i kto tym pieprzonym kalejdoskopem kręci. Jednego dnia wstajesz i wszystko jest pięknie, a drugiego dostajesz takiego kopa, że żałujesz że to nie jest sen, a poprzedni dzień nie trwał wiecznie.

piątek, 16 maja 2008

...

"... i nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat,
przede mną droga którą znam, którą ja wybrałem sam..."

Wiecie co, jakoś mi tak nie najlepiej ze tak powiem. Sam sobie stwarzam jakieś problemy i najgorsze, ze obarczam nimi innych. Zawsze jak jest fajnie, to ja szukam, tak szukam dziury w cały, żeby się tak pozamartwiać troszkę. Albo stwarzam jakieś chore sytuacje, jakieś niedomówienia. Psychol ze mnie do potęgi. Jak mi jest dobrze, to ja to muszę zepsuć, bo nie byłbym sobą, jak dostaję namiastkę szczęścia, to ja ją muszę zniszczyć, bo to przecież niezdrowe być szczęśliwym. Mój mózg zaraz odbiera sygnał Jarek, jest za dobrze, stary postaraj się coś zjebać, no i już od ręki potrafię to zrobić. Może ja powinienem słuchać serca, tylko że moje serce też jest głupie, ze aż szkoda o nim gadać. Powoduje, że się otwieram, że każdy wie czego może sie po mnie spodziewać, zostawia mnie bezbronnym. I tak targają mną takie impulsy i chwile, tylko, że później przychodzi inna chwila, chwila refleksji i zastanowienia, i wtedy myślę sobie, "Jarek co Ty wyrabiasz, po co stwarzasz problemy których nie ma" tylko, że to już za późno, bo pamięć ludzka nie jest pisana ołówkiem który da sie wymazać, wygumować te fragmenty które wiemy, ze spierniczyliśmy i pozostawić tylko te dobre momenty. Pamięć ludzka jest pisana dłutem na kamieniu, można coś zniwelować, czas coś tam kiedyś zatrze, ale i tak wcześniej zapomnimy o tych dobrych chwilach, a te złe będą się w nas żywe. Ale ja wylewny jestem naprawdę, aż żal dupę ściska, co ja Wam tu nawypisywałem. No ale cóż, tak widzę tą sprawę. No i to już koniec moich wynurzeń.

wtorek, 13 maja 2008

Co za dzień:)

Dzień zaczął się normalnie, wręcz tradycyjnie. Pobudka 6.15, łazienka i jazda do pracy. W pracy było mało paczek więc było oki:). W czasie tego mało wyczerpującego dnia urodził mi sie w głowie pomysł by spotkać się z kimś mi bliskim. Na szczęście mój pomysł został zaakceptowany więc pozostało tylko czekać do umówionej godziny. Pojechaliśmy do "Ogrodu Śląskiego". Było to bardzo miłe spotkanie w niezwykle urokliwym miejscu. Takie dni ładują moje starcze baterie:)

niedziela, 11 maja 2008

Po imprezie:)

Imprezka była super:) wszystko było w jak najlepszym porządku, super towarzystwo, tylko alkoholu może trochę za dużo, bo niektórych troszkę pozamiatało:P. Było karaoke, przez moje bolące gardło, nie mogłem sobie pośpiewać tak jak bym to chciał zrobić, ale i tak była niezła zabawa:), standardowo było też trochę pląsów, oczywiście jak myślicie w kogo wykonaniu?:), oczywiście, że moim:D. Gdzieś tak około 4 doszliśmy do wniosku, że można sie położyć spać, a o 8 już była pobudka. Głowa mnie rano trochę, ale trzeba było się przemóc i trochę ogarnąć dom, no i goście wcześnie rano na busa poszli, a ja później się położyłem. Wstałem na obiad, później jeszcze troszkę. Było gitara, najważniejsze, to dobre towarzystwo;)

piątek, 9 maja 2008

Weekend

Dzisiaj jest sobota i jest normalnie skoro świt, a mnie się już spać nie chce:) Jak trzeba wstać do pracy, to nie mogę sie z łóżka zwlec, a jak mam wolne, to jeszcze przed kogutem wstaje i łażę po domu, nawet kwiatki sobie podlałem, bo mi sie przypomniało, że odkąd mama wyjechała do sanatorium, to może ino tylko raz podlewałem, no to mówię, a podleje, niech i one mają wolne od tortur życia ze mną w jednym pokoju:) Dzisiaj spodziewamy się w domu gości. Skład ma być taki sam jak na wyjeździe do Żywca. Nieprawdopodobne, ale po tym wyjeździe zostały nam jeszcze niemałe zapasy alkoholu, więc trzeba je wyzerować coby się nie zepsuły:D. Więc odbędzie się jedna z cyklu imprez "pod altanką" Boże miej w opiece moich sąsiadów i ich silne nerwy i słaby słuch:D. Mam nadzieje, że i tym razem nie będzie policji, ale po ostatniej imprezie (urodzinowej) to mi tylko sąsiedzi powiedzieli, że ładnie śpiewamy i że na pewno połowa ulicy słyszała chóralne "Sto lat!" :D, ale uśmiechali się mówiąc to więc może nie mieli nam tego za złe:). No więc dzisiaj będą wspominki Żywieckie, grillik i na pewno dobra zabawa:).
Aha!! co ja miał Wam jeszcze napisać, wczoraj byłem w wypasionym sklepie sportowym i dopiero wczoraj dostałem prezent urodzinowy od mojej siostry i rodziców:), kupili mi worek bokserski i rękawice hahaha:), to się trochę powyżywam i zapraszam na sparingi, ale na razie może z workiem:D

"Sen o Aniele?" - opowiadanie

„Sen o Aniele?”

Zwykle nic mi się nie śni, lecz tamtej nocy było inaczej. Nawet nie wiem czy to był sen czy to była jawa, a może i rzeczywistość. W środku nocy przyszedł do mnie on. Myślę, że to Anioł. Postać pięknej kobiety pojawiła się nagle, nie wiem skąd. Stanęła u mego łóżka. Jej twarz oświetlał księżyc który tej nocy świecił wyjątkowo jasno. Nic nie mówiła, a ja nic powiedzieć nie umiałem. Patrzyłem tylko tępym i trochę przerażonym wzrokiem. Nie musiała nic mówić, wydawało mi się, że jej piękne oczy świdrują mój umysł i przenikają go na wylot. Znała każdą moja myśl a ja słyszałem w głowie jej słodki głos. Usiadła obok mnie na łóżku, wtedy zobaczyłem ją dokładniej. Miała ciemne lekko falowane włosy, cerę bladą i gładką jak jedwab, oczy… cóż to za oczy, nie mogłem się od nich oderwać, hipnotyzowały mnie, ich magnetyzm był wręcz niewytłumaczalny. Ubrana była w białą luźną, prawie przezroczystą szatę zakrywającą stopy. Szata prawie obnażała jej piękne ciało, jędrne piersi. Przejechała ręką po mojej twarzy. Jej dłonie były ciepłe i delikatne, pod ich dotykiem czułem jak moje ciało przeszywają ciarki, czułem dziwne zakłopotanie. Wstała odwróciła się i zdjęła szatę. Moim oczom ukazało się jej cudowne ciało, lśniące, wręcz metaliczne. Odwróciła się do mnie podeszła i położyła. Wtuliła się we mnie mocno, czułem każdy fragment jej ciała moim niemal sparaliżowanym ze strachu który mi towarzyszył, gdyż nie wiedziałem co ode mnie oczekuje ciałem. Nie czułem bicia jej serca, jedynie ciepło, które doprowadzało mnie jednocześnie do ekstazy i wyczerpując niesamowicie, co doprowadziło do tego, że zasnąłem. Gdy się obudziłem jej już nie było, a ja zadawałem sobie tylko jedno pytanie, czy to aby na pewno był Anioł, czy też istota nie do końca dobra, bo czy Aniołowi przystoi tak się zachowywać?. Może i ja kiedyś uzyskam odpowiedzi na moje pytania.



To jest takie moje mikro "opowiadanie". Kiedyś naszła mnie wena no i spłodziło się takie coś:), pierwszy raz napisałem takie cuś i wiem,ze nie jest idealne i gramatycznie i może niekiedy tam coś się nie zgadza z początkiem i wyszedł mi taki nieco erotyk, no ale co tam, nie jest to nic zdrożnego więc pomyślałem, że opublikuje. Liczę na wasze krytyczne opinie i mniej krytyczne też, od waszego osądu będzie zależało to czy zaprzestanę takich wybryków, czy może od czasu do czasu coś tam wykreśle:) Czekam na wszystkie opinie, ale najbardziej na opinię Łukasza który jak wiecie na swoim koncie ma już nie jedno opowiadanie. No to miłego czytania życzę. To jest fikcja literacka, tak że nie szaleć mi tu z domysłami i interpretacją!:).

czwartek, 8 maja 2008

Pogrzeb

1 maja gdy wyjechaliśmy do Żywca zmarła nasz wujek który miał 51 lat. Był to chrzestny Agi. Aga strasznie to przeżywa. To był świetny człowiek, dowcipny, lubiący pożartować i pobawić się, ale miał problemy z sercem. Poszedł na operację zastawki sercowej. Lekarz po zakończeniu operacji powiedział, że wszystko jest oki, po 3 godzinach zaczęły sie komplikacje i problem z płucami. Później druga operacja i podczas tej drugiej nastąpił zgon. We wtorek był pogrzeb wujka, totalny dramat, nienawidzę chodzić na pogrzeby, nie umiem patrzeć na płaczących ludzi, a już na pewno nie potrafię patrzeć na płaczących mi bliskich ludzi. Wujek zostawił żonę, która jest załamana i nie potrafi się w ogóle jakoś z tym oswoić i dwóch synów, którzy próbują być twardzi i jakoś stawić temu czoła, ale wiadomo, że to tylko pozory. Naprawdę nie znamy ani dnia ani godziny, kiedy nas zabraknie, może nawet nie zdążymy sie pożegnać z bliskimi, bądź idziemy na jakiś zabieg pełni nadziei, lecz nie będzie nam już dane się z niego wybudzić. To straszne:(.

wtorek, 6 maja 2008

Żywiec


Na wyjeździe było superowo:) Wyjechaliśmy 1 maja więc po drodze było już nieźle zatłoczone. Już za Katowicami było ciężko i tak do samego Żywca z prędkością średnio jakieś 20km/h, auto tak mi sie przyzwyczaiło do tych kosmicznych prędkości, że jak było trochę wolnego asfaltu i mogłem jechać trochę szybciej, to nie za bardzo mu sie chciało. Tak na przyszłość to jak ktoś ma słaby pęcherz i widzi, że są korki i że nie za bardzo jest sie gdzie zatrzymać to niech w drodze nie pije piwa:D. Siostra i Gosia (koleżanka Agi) piły sobie piwko w drodze, a później były lamenty żeby sie zatrzymać, bo one nie wytrzymają:P Wjechaliśmy do Żywca i podjechaliśmy pod wskazany adres. Okazało się, że to straszna ruina. Na szczęście to tylko kolega się pomylił w adresie a dokładnie w numerze budynku i mieszkaliśmy ostatecznie w super warunkach i to nie drogo. W pierwszy dzień zmęczeni po drodze nie wybraliśmy sie nigdzie tylko otwarliśmy zapasy piwek i innych trunków i zrobiliśmy sobie fajowską imprezę. Na podwórku domu w którym mieszkaliśmy właściciel miał super wybudowany grillik i była wyżerka suto zakrapiana;). Na drugi dzień wstaliśmy skoro świt, zjedliśmy super jajeczniczkę zrobioną wspólnymi siłami i wybraliśmy sie zwiedzać. Pojechaliśmy na rynek Żywiecki gdzie w pobliżu jest Stary Zamek i Kompleks Pałacowy Habsburgów. Ładnie tam było i park wypas z rzeczką i małymi mostkami. Później zjedliśmy typowo Żywiecki obiad czyli pizze:D, ale za to w bardzo urokliwej restauracji. Później powrót do domu i znowu biba do rana z tańcami i oglądaniem płytek z wesela na którym byłem miesiąc wcześniej. Rano trzeciego dnia wybrałem się nad jezioro Żywieckie. Polecam wszystkim piękne zadbane jezioro tętniące życiem. Niestety nie byłem w browarni Żywca, ale reszta ekipy mówiła mi, ze było super i że znakomite piwko zupełnie inne niż te w sklepie z puszki czy butelki. Potem powrót do domu i już nie było bibki, bo wiedzieliśmy, że na drugi dzień czeka nas daleka droga w korkach. No to postanowiliśmy pograć sobie w karty, sami mężczyźni, bo babeczki urządziły sobie babską imprezkę przy winku. No ale szybko nam sie znudziła ta rozrywka i postanowiliśmy podstępem wciągnąć dziewczęta do gry w "kuku" oczywiście rozbieranego:D Nie powiem, dużo wrażeń to dostarczyło. Szczególnie kibicowałem jednej koleżance w przegrywaniu hmm jestem facet, a ona piękna dziewczyna, to co miałem nie chcieć nacieszyć sobie oczu:P W konsekwencji sen nas rozebrał wszystkich, bo przez ten wyjazd spaliśmy do kupy jakieś 10h. Rano popakowaliśmy się i pojechaliśmy jeszcze raz nad to malownicze jezioro. Później połowa pojechała do domu bo mieli ważne sprawy na miejscu a reszta postanowiła jeszcze trochę się poszwędać i pojechaliśmy na górę Żar. Tam też było miło, wjechaliśmy kolejką a na górze jeździliśmy sobie po torze saneczkowym przy którym też miałem przygodę, nie byłbym sobą gdybym nie miał:) Zahamowałem za wcześnie zanim mnie taśma zaczęła wciągać z powrotem do góry i musiałem "dopchnąć" sanki siedząc w środku, wyglądało to bynajmniej komicznie:). Później już zbieraliśmy się do domu, jechałem 4h do ciągle były korki, po drodze jeszcze siku i papu więc tak zeszło. Moim pasażerom umilałem drogę moim pięknym śpiewem:D. Po przyjeździe do znajomego było grupowe oglądanie zdjęć i wspominki na świeżo, a później do domku i lulu. Z gór przywiozłem sobie jeszcze katar i kaszel więc teraz umieram.
























































środa, 30 kwietnia 2008

Dłuuuuugi weekend:D

Jutro zaczyna się tzw. "długi weekend" czyli jak sie komuś udało to 4 dni wolnego:). Mnie sie udało, po raz pierwszy dostałem dzień wolnego w mojej chorej pracy i dzięki temu mogę sobie trochę odpocząć na wyjeździe, a jadę do Żywca:) Jadę tam z grupką znajomych, około 8 osób w miarę zgranych;). Mamy wynajęty domek. Podejrzewam, że będzie miło i przyjemnie. Mam jedno postanowienie na ten weekend nie pić za dużo:D Co by nie chorować na drugi dzień:P. Dzisiaj kupiłem sobie na spółę z siostrą aparat foto. więc myślę, że jak wrócę w niedzielę, to zdam Wam relację nie tylko pisemną ale i obrazkową:). Jutro wyjeżdżam o 9 rano, chciałem wcześniej by uniknąć korków i grzejącego z nieba słońca, ale nie jadę tam sam i że jestem ugodowy chłopak to się podporządkowałem temu co zadecydowała większość. No to kończę już i lecę sie kąpać i pakować:) Wam również życzę udanych wolnych dni i do zobaczenia w niedziele wieczorem:).

wtorek, 29 kwietnia 2008

Impreza urodzinowa i nie tylko

W sobotę wstałem z samego rana, jakoś nie mogłem spać wiedząc jaka impreza mnie czeka. Poszedłem od razu pod altankę i zacząłem sprzątanie, bo od pół roku nic tam sie nie działo więc było robić. Potem całe sprzątanie domu, bo na imprezie były też imprezę, a wiadomo jak one są wyczulone na porządek w domu, zwłaszcza jedna;) - pozdrowienia dla Anetki:). Goście dopisali prawie wszyscy. Dostałem zajefajne prezenty:) Impreza naprawdę sie udała było miło i przyjemnie. Maciek robił grilla, a ja głównie zajmowałem się polewaniem. Aneta zrobiła nam masę fajnych zdjęć. Chłopacy znaleźli jakieś swoje tematy:). Muzyka fajnie grała, tańczyliśmy troszkę i w ogóle było git. Może niektóre sprawy nie potoczyły się tak jak bym planował, ale no cóż. Na drugi dzień żałowałem, że nie umarłem, bo miałem takiego masakrycznego kaca, że nie wiem czy kiedykolwiek miałem takiego w swoim długim życiu. Zresztą nie tylko ja tak cierpiałem:D Całą niedziele spędziłem w łóżku dogorywając więc to nie był lekki weekend, ale ludziom w większości sie podobało i już chcą kolejnej imprezy:D Swoją drogą fajnie by sie było znowu spotkać w takim gronie, bo wszyscy się dobrze dogadywali. To by było chyba tyle co do tej imprezy, a może coś ważnego zapomniałem hmm, może, w końcu alkohol wyżera mózg:D

sobota, 26 kwietnia 2008

Zbiorowo

Stosunkowo dawno tu nic nie napisałem. Trochę zaniedbuję, ale to nie moja wina. Wiecie we wtorek moja mama wyjechała do sanatorium no i siłą rzeczy niektóre jej obowiązki przejąłem ja. We wtorek odwiozłem mamę do chrzestnego mojego do Katowic skąd rano w środę mama pojechała do sanatorium. Trochę sie stresowała i lekko panikowała - zawsze tak ma przed dłuższym wyjazdem, jakieś dziwne obawy, ze nie wróci i takie tam;). W środę pierwsze kłótnie w domu kto co robi, znaczy sie kto gotuje, kto sprząta i tak dalej. We czwartek było przerąbanie, miałem full dużo pracy, po pracy przyszedłem i wziąłem sie za już długo odkładaną wymianę wody w akwarium. Długo to trwało, bo kamienie i wszystkie tam ozdóbki musiałem wygotować, bo mi się ślimaki pokazały w akwarium, a nie znoszę tego pasożyta! Jak miałem żywe roślinki, to mi wszystkie wpierniczył. No i wszystko od nowa ładnie poukładać, rybki wpuścić i gitarra:). W piątek to jak przyszedłem z pracy to wszedłem do kuchni i wyszedłem dopiero późnym wieczorem. Robiłem sałatkę, tzatzyki i inne takie dupsy:) No ale wyszło mi nieźle. Ludzie często mi mówią, że pomyliłem powołania, bo powinienem iść na gastronomię, a nie na politologię, ale czy ja wiem:P. A robiłem te wszystkie rzeczy, bo dzisiaj u Jarosława jest imprezka w altanie:D Bo Pan Jarosław dzisiaj urodzinki ma, a że mamusi nie ma to wszystko sam sobie musiał przygotować, bo reszta domowników powiedziała, ze to moja imprezka i moja sprawa, a zwłaszcza ojciec, bo na siostrzyczkę, to jeszcze mogę liczyć niekiedy:P. Tak, że jutro jak już zmartwychwstanę to zdam Wam relację jak się udała impreza. Powinno być dobrze, bo jest śliczna pogoda i cieplutko, chociaż rano jak wstałem to nie zapowiadało się. No ale widać dostałęm prezent od pogody:D

wtorek, 22 kwietnia 2008

Sonda

Czy uważasz, że Ewa Sowińska ma prawo ingerować w to w jakim wieku powinna być inicjacja seksualna?

Tak (2)22%

Nie (4)44%

To indywidualna sprawa każdego człowieka (2)22%

Nie mam zdania (1)11%

Łącznie oddano 9 głosów


Wasze głosy dość poważnie sie podzieliły, ale najwięcej głosów uzyskała odpowiedz, że Sowińska nie powinna ingerować w to w jakim wieku powinna być inicjacja seksualna i ja również jestem w tej grupie. Pomijając już tak oczywistą sytuację, że to indywidualna sprawa każdego z nas i każdy indywidualnie uznaje, że jest już gotowy na kontakty seksualne, bądź, że nie jest na nie jeszcze gotowy. Prawo polskie zakłada taką ewentualność, że kobiety mogą wychodzić za mąż już w wieku 16 lat (za pozwoleniem rodziców, sądu) i tutaj już widzimy bzdurność tego co założyła sobie Sowińska co wynika raczej z jej niewiedzy. Bo niby jak kobieta zamężna taka 16 latka ma unikać takich kontaktów przez dwa lata? Zaprzeczało by to instytucji małżeństwa która ma jedno z głównych założeń uzyskanie potomstwa. Mam nadzieje, ze to już ostatnie publiczne tchnienia pani rzecznik.

Dziękuję za liczne oddawanie głosów i tak trzymajcie dalej:) Pozdrawiam.

sobota, 19 kwietnia 2008

Co za poranek

Wczoraj przywieźli nam węgiel ponad 6 ton. Kupujemy teraz bo wiadomo, po sezonie najtaniej. Dzisiaj rano obudziła mnie mama i mówi Jarek wstawaj i idź ojcu pomóż wrzucać węgiel do piwnicy!. To nie było to co chciałbym usłyszeć, bo powiedzmy, ze miałem lekkiego kaca;). Wczoraj wieczorem byłem u tych znajomych co byłem na weselu, bo dostali 4 albumy zdjęć od fotografa no i pojechaliśmy pooglądać te zdjęcia i zabrałem przy okazji swoje zdjęcia z druhną:). Wyszedłem no wspaniale, mega przystojniak:P. Wracając do tematu. Wstałem i taki zmarnowany poszedłem i zrzucałem ten nieszczęsny węgiel z tatą na pół że tak powiem. I wiecie co! Kac minął:D normalnie jak ręką odjął, widać nie ma to jak przerzucić 3 tony węgla na polepszenie sobie samopoczucia:D. Ale nie od dziś wiadomo, że na kaca najlepsza jest praca;). Ja w ogóle coś ostatnio ciężko fizycznie pracuję:P. Przed wczoraj miałem okazję przekopać szpadelkiem ogródek co mnie niezmiernie odstresowało no a dziś ten węgiel który wyleczył mnie z kaca, normalnie same plusy:). Jednak jak się ma za dużo czasu dla siebie i sie tak siedzi i myśli, to w głowie mnożą się takie niesforne myśli, niejednokrotnie przygnębiające, a tak jak człowiek sobie popracuje ciężej, to zejdzie z niego to napięcie i nie myśli się tyle a przynajmniej nie o jakichś wydumanych rzeczach a raczej o tych przyziemnych np. jeszcze tylko półtorej tony i po wszystkim, dam radę, dam radę, dam ... ;).

czwartek, 17 kwietnia 2008

Ciekawy dzień

Zaczęło się całkiem standardowo. Miałem nadzieję, że dzisiaj przyjdzie przesilenie w sensie, że będzie malusio paczek, ale okazało się, że przesilenie było ale w odwrotna stronę i przyjąłem na klatę ponad 50 paczek, to już jakaś norma. Po pracy czas na szybki obiadek i fru do Będzina na spotkanie, że tak powiem finansowe. Mój kolega ze średniej zajmuje się zajmuje sie właśnie takimi sprawami zawodowo, inwestycje i takie tam. Pojechałem porozmawiać o tym, bo mnie to bardzo interesuje i myślę, ze może można by spróbować szczęścia w taki sposób pod okiem specjalistów;). Bezpośrednio po tym spotkaniu udałem sie do Katowic. Dzisiaj jeżdżąc w pracy usłyszałem o tym, że dzisiaj w kinie Helios o 18 jest spotkanie organizowane przez Koło Aktorskie i Dziennikarskie studentów UŚ i podczas niego puszczany jest film "Labirynt Fauna". Było super, przed projekcją filmu był taki mini wykład pani doktor z UŚ na temat tego filmu, jego wielopłaszczyznowości, reżysera i jego wcześniejszych projektów. Film ten nie jest łatwym filmem, pokazuje wiele aspektów z życia. Jest to opowieść o dziewczynce która żyje równocześnie we dwóch światach, rzeczywistym w którym jest wojna w Hiszpanii faszystowskiej za czasów generała Franco i w świecie "wyimaginowanym" w którym jest kimś ważnym i posiada niejakie zdolności magiczne. Film jest ciężki lecz warto go na pewno obejrzeć. Polecam, na pewno się nie zawiedziecie.

poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Zakręcony dzień

Wstałem rano i z całej siły starałem się pozytywnie zmotywować bo wiedziałem co mnie dzisiaj czeka w pracy. No i tak pozytywnie zmotywowany zeszedłem z siostrą i tatą do garażu, bo zawsze rano wyjeżdżamy razem, no to tatę odwozimy do pracy, a Aga pracuje na poczcie:D. No i wszyscy załadowani, ja przekręcam kluczyk a tu nic!! Mój niezawodny paczkowóz odmówił mi pracy:( wysiadło mu serducho znaczy akumulator, ale elektrowstrząsy pomogły;) podłączyłem prostownik i ładował sie 3 godziny a ja za ten czas wziąłem malucha i zrobiłem jeden rejon, na szczęście paczki były małe:). Po pracy maksymalnie zrąbany wróciłem do domu zjadłem sobie obiad i myślę, może się nieco położę:) a tu moja siostra mówi że przyjedzie para naszych znajomych i chcą jechać do Częstochowy i żebym jechał z nimi więc no wiedząc, że żadna fajna wyprawa nie może odbyć się beze mnie zapomniałem o zmęczeniu i pojechałem. Okazało się, że dziewczyny wymyśliły sobie jakieś spotkanie z wróżką - wiem dramat. Ja jestem całkowicie przeciwny takim akcją więc oprotestowałem to swoją dogłębną analizą tej hmm sprawy. Później trochę poszwędaliśmy się po Częstochowie, poszedłęm do klasztoru, bo zawsze takie stare miejsca sakralne mnie jakoś fascynowały i inspirowały. W powrotnej drodze kolacyjka w KFC - drób rulez:D Aha i wiecie co Ci znajomi mojej siostry to nie są mistrzowie kierownicy i po prostu dostawałem zawału przy kolejnym nerwowym manewrze na drodze. Ale było warto i w konsekwencji fajnie skończył się ten źle zapowiadający dzień:)

sobota, 12 kwietnia 2008

Piątek

Wczoraj był to dobry dzień, mimo, ze nie za specjalnie się zaczął ponieważ miałem bardzo dużo pracy. W konsekwencji doręczyłem 50 paczek co na piątek to strasznie dużo. Po pracy szybkie przygotowanie się, czyli doprowadzenie się w jakimś stopniu do stanu używalności. I pojechałem:) pojechałem do Będzina gdzie znowu spotkałem sie ze znajomymi teraz już w większym gronie. To powoli robi się taka tradycja piątkowa:D i to bardzo przyjemna tradycja. Był standardowy maraton po barach:) dużo różnych specyfików które przyjęli moi znajomi. Tak przy okazji nie mieszajcie drinka "Kamikadze" z piwem:D to nie jest najlepszy pomysł i strasznie poniewiera:P Ja byłem tym razem kierowcą i nie piłem i powiem Wam że nawet nie żałuje;). Była prawdziwa jazda:), ubawiłem sie strasznie, a już te nasze wspomnienia ze szkoły niejednokrotnie kompromitujące, to już naprawdę zwalały z nóg, jest co wspominać. Tak jak wczoraj spojrzeliśmy z perspektywy, to jednak strasznie sie zestarzeliśmy. Kiedyś było w nas więcej fantazji, więcej nieprzewidywalności. Bawiliśmy się, piliśmy i wygłupialiśmy. Teraz każdy ma pracę i jeszcze jakieś inne obowiązki i to sprawia, że trzeba było stonować. No ale taka kolej losu:).

P.S. Dzisiaj dzień lotników i kosmonautów. Wszystkiego dobrego i tyle samo lądowań co startów:).

wtorek, 8 kwietnia 2008

Nowi domownicy:)

Zacznę od tego, że mam w domu trzy psy (nie pamiętam już czy o nich pisałem) Mikę, Misię i Maksymiliana:D Misia i Maks to "małżeństwo":) Już po raz trzeci z powodu ich igraszek miłosnych zostawałem wujkiem:) w sumie jakimś podwunastym psim wujkiem (dają czadu:D ). Misia już od jakiegoś miesiąca zaczęła się niepokojąco zaokrąglać, moja mama nieowijając w słowa wydała diagnozę "Misia znowu puściła się z Maksem" hahaha:D. I tym oto sposobem od wczoraj jestem dumnym wujkiem kolejnych 4 piesków, są najlepsze po prostu:) Najlepsze jest to jak łażą po sobie żeby dostać się do mleka do mamy:) i ciągle piszczą jak nie ma Misi przy nich. Wyglądają mniej więcej jak wychudzone świnki morskie. Jeden jest piały i ma dwie czarne planki a trzy pozostałe czarne w parę białych łatek, no wykapane podobne tylko do mamy:) Jak by ktoś reflektował takiego pieska, to proszę jak najszybciej się zgłaszać;).

sobota, 5 kwietnia 2008

Parapetówa

Wczorajsza parapetówa była najebiaszcza:D Moja rodzinka u której byłem na tej imprezce wybudowała się dwa domy od mojego domu więc nie było żadnego problemy z kierowcą czy innymi takimi rzeczami. Każdy mógł się dobrze bawić:). Najfajniejsze były toasty które tam wnosiliśmy. Najpierw były to toasty za każde pomieszczenie w domu i poza nim, gdy już sie skończyły pomieszczenia, to zaczęliśmy pić za wszystkie rzeczy w domu również za takie niezbędne jak deska klozetowa czy papier stół na którym stała zastawa do imprezy. Cieszę się, że nie zaczęli pić za sztućce i to pojedyncze każdy z osobna bo wtedy to do teraz bym tam siedział, a raczej leżał gdzieś w kątku:P To jeszcze nic, naprawdę:) Wyobraźcie sobie, że nie potrzeba było żadnego komputera czy magnetofonu żeby była muzyka! Mój wujek to jest prawdziwy człowiek orkiestra i wyśmienici gra na akordeonie, jest po prostu najlepszy! I znowu się wyhulałem, normalnie ostatnio mi się farci co do imprez. Wujek nawet ułożył taką przyśpiewkę na tą okoliczność o tematyce tego co na tej imprezie było najważniejsze czyli o wódce:D Było super i nie mam kaca:D:P
P.S. Dzisiaj Kubica jedzie w Bahrajnie z pierwszej pozycji, po ostatnich jego wyczynach to trzeba trzymać kciuki, bo szanse są wielkie:)

Spotkanie

Przed wczoraj napisał do mnie na gg mój przyjaciel ze szkoły średniej i zaproponował spotkanie w Będzinie czyli tam gdzie chodziliśmy do LO. Wczoraj pojechałem tam. Pojechałem autobusem, normalnie od 4 lat nie jeździłem autobusami. Powiem Wam, że nie za wiele się zmieniło, autobusy te same, kierowcy inni, ale nadal z fantazją i ekspresją która jest nierozłączna z tą linią autobusową:D Dojechałem na miejsce i na przystanku czekał mój kumpel, w pierwszym momencie nie za bardzo wiedziałem czy to on:). Poszliśmy do naprawdę fajnego klubu i tam dołączyło do nas jeszcze dwóch innych kolegów. To bardzo zgrana czwórka, przez 4 lata siedzieliśmy ze sobą w ławkach i przeżyliśmy nie jedną przygodę, jest co wspominać:). Było zajebiście, odwiedziliśmy w sumie dwa klubo-bary, na więcej nie mieliśmy sił, bo niezłe z nas piwożłopy:D. Oczywiście tradycyjnie pouciekały mi wszystkie autobusy które kończą swoje jazdy o godzinie 22.26, a to jest stanowczo za wczesna pora by opuszczać takie towarzystwo:), więc musiałem prosić o koło ratunkowe i telefon do przyjaciela którym okazał sie mój tata. Mój tata na szczęście rozumie takie akcje i takie spotkania, bo jak mi kiedyś powiedział "ja też kiedyś byłem młody":P. Przyjechał zgarnął podchmielonego syna. Mnie oczywiście w aucie włącza się gadka i było wesoło do końca drogi. Jak dojechałem do domku to zdążyłem się tylko rozebrać i usnąłem jak małe dzidzi:P:D. To by było na tyle. Było superowo:)

środa, 2 kwietnia 2008

Sonda

Czy uważasz, że powinniśmy mieć możliwość głosowania w wyborach za pośrednictwem internetu?

Tak (5)

Nie (0)

Nie mam zdania (0)

Łącznie oddano 5 głosów

Widzę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że powinniśmy mieć możliwość oddawania swoich głosów w wyborach przez internet. W niektórych krajach Unii Europejskiej można głosować za pośrednictwem pełnomocnika, a nawet głosując na poczcie i to dlatego frekwencja jest w tych krajach taka duża. U nas każdy musi przyjść osobiście nawet jak ma 90 lat to i tak nikt nie może za niego zagłosować. Myślę, ze to powinno sie zmienić i to jak najszybciej.

wtorek, 1 kwietnia 2008

Jeszcze o poprawinach:)

Poprawiny były zajebiste:) wiadomo, były luźniejsze i zabawniejsze od pierwszego dnia. Najfajniejsze było pierwsze zerknięcie na gości i na drużynę, wszyscy byli tacy zmęczeni i zmarnowani, że aż żal było na nich patrzeć, na szczęście na stole było wystawione piwko, więc wszyscy zażywali lekarstwa:D. Było wiele interesujących konkursów, ale mnie najbardziej ubawiły tradycyjne "krzesełka":D Moja siostra brała w nich udział, a że ma niezłomną wolę walki to i wygrała tą zabawę, nie wystarczyło tylko zająć miejsce na krześle, ale trzeba było mieć ze sobą rekwizyty takie jak np. koszula męska, biustonosz, spodnie czy but pana młodego. Przy tym ostatnim, myślałem, że moja siostra przywlecze pana młodego razem z butem do krzesła:D ubawiłem się okrutnie:). Ale zmyłem sie dość wcześnie z poprawin, bo wiadomo, do pracy w poniedziałek:(. Wczoraj było sprzątanie remizy, pojechaliśmy na nie po pracy i niestety już prawie wszystko było posprzątane:P. Przerodziło sie to sprzątanie w poprawiny poprawin:D Normalnie wiejskie wesela są najlepsze z najlepszych:). No to już ostatni na dłuższy czas post o tej tematyce:). Dzisiaj Prima Aprilis, ale jakoś nie mam ochoty na robienie kawałów, a poza tym takie kawały najlepiej wychodzą kiedy indziej, czy ludzie zupełnie się ich nie spodziewają;)

niedziela, 30 marca 2008

Dzień Pierwszy

Dzień wczorajszy zaczął sie od małej komplikacji, ale po niedługich negocjacjach taśma poszła w góra:D. Msza bardzo wzruszająca zwłaszcza, że pani młoda prawie wybuchła śmiechem, tak reaguje na stres:P. Imprezka przednia, świetny zespół który grał z prawdziwych instrumentów czyli perkusja, gitarka i saksofon, tak, że normalnie wypas. Tak sie wytańczyłem, że nogi to mnie do teraz bolą, a przede mną jeszcze jeden dzień zmagań. Może wytrzymam:D. Robili nam świetne zdjęcia w parku i w studio. Byliśmy na tych zdjęciach 4 godziny więc no kawałek czasu i poszło 5 literów wysoko procentowego alkoholu przez ten czas. Sakreble masakra. Idę sobie jeszcze troszku odpocząć i od nowa. Trzymajta kciuki za kondycję:)

sobota, 29 marca 2008

Zakładanie korony

Wczoraj jak na złość miałem dużo pracy, ale no co, przecież jak sobie coś założę, że zdążę to muszę zdążyć:D no i pięknie sie wyrobiłem. Po pracy miałem dwie godziny na wykąpanie samochodu i wykąpanie się. Też sie wszystko udało chociaż moje auto wyglądało tak, że miałem problem z rozpoznaniem jakiego koloru jest;). Później pojechałem po druhnę - to było pierwsze nasze spotkanie jak by nie było, wcześniej tylko na gg i smsowe konwersacje, ale nie było źle, wydaje się być miła dziewczyną i całkowicie bez problemową, co jest przydatne:D. Później już z druhną pojechałem do panny młodej skąd pojechaliśmy do Cioci Sabinki która robiła żmudną pracę jaką jest zaplatanie właśnie korony która jest niczym innym jak takim wężem z jodły:). Później przystrajaliśmy to i przywieszaliśmy, najpierw szło to dość opornie, ale już przy drugim wieszaniu było oki. W sumie wieszaliśmy 5 koron, tak, że było kiedy dojść do wprawy:D. Jak już dojechaliśmy do remizy gdzie będzie odbywać się impreza weselna to już drużyna (dwadzieścia jeden par) była hmmm no dość wstawiona, bo starsi drużbowie nie oszczędzali wody rozmownej i polewali tak ostro, że poszło 15 butelek - masakra totalna. Ja byłem kierowcą więc mnie to ominęło;). Boję sie normalnie co to będzie dzisiaj jak każdy będzie miał kierowcę i będzie mógł iść na całość, mam nadzieje, że będzie oki, ja postaram się nie pić za dużo, bo późneij strasznie choruję, zobaczymy jak mi to wyjdzie, trzymajcie kciuki:).