Dzisiaj był poniedziałek, tak pechowy i w ogóle nędzny jak z tych takich czarnych komedii, że wszystko sie nie udaje. Wstałem sobie jak zawsze, wiadomo, te wszystkie poranne czynności. Później zabrałem tatę i podjechaliśmy pod pocztę w Mierzęcicach, która znajduje sie w budynku Urzędu Gminy. Mój tata ma klucze do Gminy tylko, że tam jest remont i tata dał swoje klucze robotnikom. No i zaczęło się, przez pół godziny siedziałem w aucie i czekałem aż przyjdzie ktoś inny, jakiś pracownik gminy czy poczt i otworzy drzwi. Na dodatek tego dobrego rozpadał się deszcz!, nie muszę wam mówić, że deszcze to nie jest dla mnie najlepsza nowina gdy muszę przebywać na dworze, wystawać pod furtką gdy czekam, aż ktoś łaskawie mi otworzy. Później przyjechała wymiana i okazało sie, że mam w samych Mierzęcicach 80 paczek. No i pojechałem rozwozić to, oczywiście przemokłem! Na dodatek nie zgadniecie! - wycieraczki w aucie mi sie spaliły!!! więc jeździłem tak bardziej na domysł niż na widoczność - dramat! Później pojechałem do Siewierza a tam 20 paczek, więc jak łatwo policzyć 100 paczek w jeden dzień do wyniesienia. To naprawdę nie był dobry poniedziałek i przypomniał mi wszystko to dlaczego nie cierpię poniedziałków. Jutro na pewno będzie lepiej.
P.S. Nikt nigdy nie mówił, ze życie jest łatwe i to co nas w nim czeka, nasze wzloty i upadki. Tylko dlaczego wszystko zmienia się tak nagle jak w kalejdoskopie i kto tym pieprzonym kalejdoskopem kręci. Jednego dnia wstajesz i wszystko jest pięknie, a drugiego dostajesz takiego kopa, że żałujesz że to nie jest sen, a poprzedni dzień nie trwał wiecznie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz