czwartek, 8 maja 2008

Pogrzeb

1 maja gdy wyjechaliśmy do Żywca zmarła nasz wujek który miał 51 lat. Był to chrzestny Agi. Aga strasznie to przeżywa. To był świetny człowiek, dowcipny, lubiący pożartować i pobawić się, ale miał problemy z sercem. Poszedł na operację zastawki sercowej. Lekarz po zakończeniu operacji powiedział, że wszystko jest oki, po 3 godzinach zaczęły sie komplikacje i problem z płucami. Później druga operacja i podczas tej drugiej nastąpił zgon. We wtorek był pogrzeb wujka, totalny dramat, nienawidzę chodzić na pogrzeby, nie umiem patrzeć na płaczących ludzi, a już na pewno nie potrafię patrzeć na płaczących mi bliskich ludzi. Wujek zostawił żonę, która jest załamana i nie potrafi się w ogóle jakoś z tym oswoić i dwóch synów, którzy próbują być twardzi i jakoś stawić temu czoła, ale wiadomo, że to tylko pozory. Naprawdę nie znamy ani dnia ani godziny, kiedy nas zabraknie, może nawet nie zdążymy sie pożegnać z bliskimi, bądź idziemy na jakiś zabieg pełni nadziei, lecz nie będzie nam już dane się z niego wybudzić. To straszne:(.

Brak komentarzy: