wtorek, 7 października 2008

Cudem odnaleziony

W niedziele zadzwonił telefon, dzwoniła pani która powiedziała, że jej dzieci prawdopodobnie znalazły naszego psa. Pojechaliśmy tam od razu. No i na szczęście to był on:). Dwa tygodnie spędził w krzakach poraniony od auta które go potrąciło. Nie mógł sie ruszać, bo podczas tego potrącenia uszkodziła mu się przednia łapka która całkowicie wyskoczyła ze stawu. Więc nic nie jadł i prawdopodobnie pił tylko deszczówkę. Jest strasznie wychudzony i ma łapkę w gipsie, ale żyje. Już go pomału spisaliśmy na straty, ale udało mu się i mamy nadzieje, że szybko wróci do dawnej formy. Już pomału wracają mu takie typowe dla niego zachowania i wszyscy sie z tego cieszą:)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wszystko skonczylo sie dobrze :) Fajnie.

Anonimowy pisze...

Super:D

Karola

Jarek pisze...

Wierni kibice poszukiwań:D