sobota, 29 marca 2008
Zakładanie korony
Wczoraj jak na złość miałem dużo pracy, ale no co, przecież jak sobie coś założę, że zdążę to muszę zdążyć:D no i pięknie sie wyrobiłem. Po pracy miałem dwie godziny na wykąpanie samochodu i wykąpanie się. Też sie wszystko udało chociaż moje auto wyglądało tak, że miałem problem z rozpoznaniem jakiego koloru jest;). Później pojechałem po druhnę - to było pierwsze nasze spotkanie jak by nie było, wcześniej tylko na gg i smsowe konwersacje, ale nie było źle, wydaje się być miła dziewczyną i całkowicie bez problemową, co jest przydatne:D. Później już z druhną pojechałem do panny młodej skąd pojechaliśmy do Cioci Sabinki która robiła żmudną pracę jaką jest zaplatanie właśnie korony która jest niczym innym jak takim wężem z jodły:). Później przystrajaliśmy to i przywieszaliśmy, najpierw szło to dość opornie, ale już przy drugim wieszaniu było oki. W sumie wieszaliśmy 5 koron, tak, że było kiedy dojść do wprawy:D. Jak już dojechaliśmy do remizy gdzie będzie odbywać się impreza weselna to już drużyna (dwadzieścia jeden par) była hmmm no dość wstawiona, bo starsi drużbowie nie oszczędzali wody rozmownej i polewali tak ostro, że poszło 15 butelek - masakra totalna. Ja byłem kierowcą więc mnie to ominęło;). Boję sie normalnie co to będzie dzisiaj jak każdy będzie miał kierowcę i będzie mógł iść na całość, mam nadzieje, że będzie oki, ja postaram się nie pić za dużo, bo późneij strasznie choruję, zobaczymy jak mi to wyjdzie, trzymajcie kciuki:).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz