Dzisiaj w Rosji odbywają sie wybory prezydenckie. Tylko czy można nazwać to dzisiejsze wydarzenie wyborami w demokratycznym pojęciu tego słowa? skoro już kilka miesięcy temu było doskonale wiadomo kto zostanie następcą Wołodii Putina. Konstytucja zabrania ubiegać się Władimirowi Putinowi o urząd prezydenta na kolejną kadencję. Rosyjskie ustawodawstwo przewiduje możliwość jednokrotnej reelekcji na stanowisko głowy państwa, lecz z możliwością kolejnego wyboru po przerwie co najmniej jednej kadencji (dwie kadencje odstęp jednej i znowu hipotetyczne dwie kadencje). Putin powtarza, że mimo swej silnej pozycji i dużej popularności nie zmieni prawa. Zatem najpewniejszymi kandydatami na urząd prezydenta są Siergiej Iwanow i Dmitrij Miedwiediew, nominowani na wicepremierów jeszcze w listopadzie 2005 r. Sztab Dmitrija Miedwiediewa obawia się zbyt dobrego wyniku w niedzielnych wyborach prezydenckich. - Powyżej 80 proc. to byłby kłopot. Zaczęlibyśmy przypominać Turkmenistan albo Kazachstan - tłumaczą ludzie od Miedwiediewa. Oczywiście zaraz po zaprzysiężeniu Miedwiediewa może on zrezygnować ze swojego stanowiska i według prawa będzie to sie liczyło jako kadencja i Putin może wrócić na swój fotel, lecz po co? może lepiej będzie odczekać te 4 lata na fotelu premiera i tak nie pozbywając się de facto władzy i nie być narażonym na niekorzystne uwagi polityków zachodu. Tą quasi demokrację widać wszędzie statystyki pokazują że w mediach rosyjskich główny kandydat na fotel prezydenta miał 85% czasu antenowego przewidzianego na zaprezentowanie się kandydatów na prezydenta. W Moskwie również widać tylko plakaty jednego kandydata na których jest z Putinem. Sami Rosjanie mówią, że wolą bezpieczną i opiekuńczą politykę proputinowską niż niepewność. Rosjanie mają nadal w pamięci rządy Borysa Jelcyna który wprowadzając demokratyczne rozwiązania wprowadził Rosję w ubóstwo. Teraz Rosjanie są dumni że są Rosjanami nie mają deficytu budżetowego którego brak zapewniają petrodolary. Rubel jest coraz to mocniejszą walutą i Rosjanie już odchodzą od oszczędzania w dolarach. Mówią, ze lubią przewidywalną politykę. No cóż pewnych polityków nie da się pozbyć przyzwyczajeń z "poprzedniego" ustroju. Pozostaje tylko przyglądać się Rosji uważnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Te wybory to była farsa. W ktorym normalnym kraju prezydent zostaje premierem a były prezydent namaszcza nastepca ktory wygrywa WIELKA przewaga glosow???
to jest demokracja ze szczegółową instrukcją obsługi, ludzie wiedzą na kogo, kiedy i gdzie głosować full wypas, wszystko jasne i klarowne:D
Prześlij komentarz