środa, 30 kwietnia 2008
Dłuuuuugi weekend:D
Jutro zaczyna się tzw. "długi weekend" czyli jak sie komuś udało to 4 dni wolnego:). Mnie sie udało, po raz pierwszy dostałem dzień wolnego w mojej chorej pracy i dzięki temu mogę sobie trochę odpocząć na wyjeździe, a jadę do Żywca:) Jadę tam z grupką znajomych, około 8 osób w miarę zgranych;). Mamy wynajęty domek. Podejrzewam, że będzie miło i przyjemnie. Mam jedno postanowienie na ten weekend nie pić za dużo:D Co by nie chorować na drugi dzień:P. Dzisiaj kupiłem sobie na spółę z siostrą aparat foto. więc myślę, że jak wrócę w niedzielę, to zdam Wam relację nie tylko pisemną ale i obrazkową:). Jutro wyjeżdżam o 9 rano, chciałem wcześniej by uniknąć korków i grzejącego z nieba słońca, ale nie jadę tam sam i że jestem ugodowy chłopak to się podporządkowałem temu co zadecydowała większość. No to kończę już i lecę sie kąpać i pakować:) Wam również życzę udanych wolnych dni i do zobaczenia w niedziele wieczorem:).
wtorek, 29 kwietnia 2008
Impreza urodzinowa i nie tylko
W sobotę wstałem z samego rana, jakoś nie mogłem spać wiedząc jaka impreza mnie czeka. Poszedłem od razu pod altankę i zacząłem sprzątanie, bo od pół roku nic tam sie nie działo więc było robić. Potem całe sprzątanie domu, bo na imprezie były też imprezę, a wiadomo jak one są wyczulone na porządek w domu, zwłaszcza jedna;) - pozdrowienia dla Anetki:). Goście dopisali prawie wszyscy. Dostałem zajefajne prezenty:) Impreza naprawdę sie udała było miło i przyjemnie. Maciek robił grilla, a ja głównie zajmowałem się polewaniem. Aneta zrobiła nam masę fajnych zdjęć. Chłopacy znaleźli jakieś swoje tematy:). Muzyka fajnie grała, tańczyliśmy troszkę i w ogóle było git. Może niektóre sprawy nie potoczyły się tak jak bym planował, ale no cóż. Na drugi dzień żałowałem, że nie umarłem, bo miałem takiego masakrycznego kaca, że nie wiem czy kiedykolwiek miałem takiego w swoim długim życiu. Zresztą nie tylko ja tak cierpiałem:D Całą niedziele spędziłem w łóżku dogorywając więc to nie był lekki weekend, ale ludziom w większości sie podobało i już chcą kolejnej imprezy:D Swoją drogą fajnie by sie było znowu spotkać w takim gronie, bo wszyscy się dobrze dogadywali. To by było chyba tyle co do tej imprezy, a może coś ważnego zapomniałem hmm, może, w końcu alkohol wyżera mózg:D
sobota, 26 kwietnia 2008
Zbiorowo
Stosunkowo dawno tu nic nie napisałem. Trochę zaniedbuję, ale to nie moja wina. Wiecie we wtorek moja mama wyjechała do sanatorium no i siłą rzeczy niektóre jej obowiązki przejąłem ja. We wtorek odwiozłem mamę do chrzestnego mojego do Katowic skąd rano w środę mama pojechała do sanatorium. Trochę sie stresowała i lekko panikowała - zawsze tak ma przed dłuższym wyjazdem, jakieś dziwne obawy, ze nie wróci i takie tam;). W środę pierwsze kłótnie w domu kto co robi, znaczy sie kto gotuje, kto sprząta i tak dalej. We czwartek było przerąbanie, miałem full dużo pracy, po pracy przyszedłem i wziąłem sie za już długo odkładaną wymianę wody w akwarium. Długo to trwało, bo kamienie i wszystkie tam ozdóbki musiałem wygotować, bo mi się ślimaki pokazały w akwarium, a nie znoszę tego pasożyta! Jak miałem żywe roślinki, to mi wszystkie wpierniczył. No i wszystko od nowa ładnie poukładać, rybki wpuścić i gitarra:). W piątek to jak przyszedłem z pracy to wszedłem do kuchni i wyszedłem dopiero późnym wieczorem. Robiłem sałatkę, tzatzyki i inne takie dupsy:) No ale wyszło mi nieźle. Ludzie często mi mówią, że pomyliłem powołania, bo powinienem iść na gastronomię, a nie na politologię, ale czy ja wiem:P. A robiłem te wszystkie rzeczy, bo dzisiaj u Jarosława jest imprezka w altanie:D Bo Pan Jarosław dzisiaj urodzinki ma, a że mamusi nie ma to wszystko sam sobie musiał przygotować, bo reszta domowników powiedziała, ze to moja imprezka i moja sprawa, a zwłaszcza ojciec, bo na siostrzyczkę, to jeszcze mogę liczyć niekiedy:P. Tak, że jutro jak już zmartwychwstanę to zdam Wam relację jak się udała impreza. Powinno być dobrze, bo jest śliczna pogoda i cieplutko, chociaż rano jak wstałem to nie zapowiadało się. No ale widać dostałęm prezent od pogody:D
wtorek, 22 kwietnia 2008
Sonda
Czy uważasz, że Ewa Sowińska ma prawo ingerować w to w jakim wieku powinna być inicjacja seksualna?
Tak (2)22%
Nie (4)44%
To indywidualna sprawa każdego człowieka (2)22%
Nie mam zdania (1)11%
Łącznie oddano 9 głosów
Wasze głosy dość poważnie sie podzieliły, ale najwięcej głosów uzyskała odpowiedz, że Sowińska nie powinna ingerować w to w jakim wieku powinna być inicjacja seksualna i ja również jestem w tej grupie. Pomijając już tak oczywistą sytuację, że to indywidualna sprawa każdego z nas i każdy indywidualnie uznaje, że jest już gotowy na kontakty seksualne, bądź, że nie jest na nie jeszcze gotowy. Prawo polskie zakłada taką ewentualność, że kobiety mogą wychodzić za mąż już w wieku 16 lat (za pozwoleniem rodziców, sądu) i tutaj już widzimy bzdurność tego co założyła sobie Sowińska co wynika raczej z jej niewiedzy. Bo niby jak kobieta zamężna taka 16 latka ma unikać takich kontaktów przez dwa lata? Zaprzeczało by to instytucji małżeństwa która ma jedno z głównych założeń uzyskanie potomstwa. Mam nadzieje, ze to już ostatnie publiczne tchnienia pani rzecznik.
Dziękuję za liczne oddawanie głosów i tak trzymajcie dalej:) Pozdrawiam.
sobota, 19 kwietnia 2008
Co za poranek
Wczoraj przywieźli nam węgiel ponad 6 ton. Kupujemy teraz bo wiadomo, po sezonie najtaniej. Dzisiaj rano obudziła mnie mama i mówi Jarek wstawaj i idź ojcu pomóż wrzucać węgiel do piwnicy!. To nie było to co chciałbym usłyszeć, bo powiedzmy, ze miałem lekkiego kaca;). Wczoraj wieczorem byłem u tych znajomych co byłem na weselu, bo dostali 4 albumy zdjęć od fotografa no i pojechaliśmy pooglądać te zdjęcia i zabrałem przy okazji swoje zdjęcia z druhną:). Wyszedłem no wspaniale, mega przystojniak:P. Wracając do tematu. Wstałem i taki zmarnowany poszedłem i zrzucałem ten nieszczęsny węgiel z tatą na pół że tak powiem. I wiecie co! Kac minął:D normalnie jak ręką odjął, widać nie ma to jak przerzucić 3 tony węgla na polepszenie sobie samopoczucia:D. Ale nie od dziś wiadomo, że na kaca najlepsza jest praca;). Ja w ogóle coś ostatnio ciężko fizycznie pracuję:P. Przed wczoraj miałem okazję przekopać szpadelkiem ogródek co mnie niezmiernie odstresowało no a dziś ten węgiel który wyleczył mnie z kaca, normalnie same plusy:). Jednak jak się ma za dużo czasu dla siebie i sie tak siedzi i myśli, to w głowie mnożą się takie niesforne myśli, niejednokrotnie przygnębiające, a tak jak człowiek sobie popracuje ciężej, to zejdzie z niego to napięcie i nie myśli się tyle a przynajmniej nie o jakichś wydumanych rzeczach a raczej o tych przyziemnych np. jeszcze tylko półtorej tony i po wszystkim, dam radę, dam radę, dam ... ;).
czwartek, 17 kwietnia 2008
Ciekawy dzień
Zaczęło się całkiem standardowo. Miałem nadzieję, że dzisiaj przyjdzie przesilenie w sensie, że będzie malusio paczek, ale okazało się, że przesilenie było ale w odwrotna stronę i przyjąłem na klatę ponad 50 paczek, to już jakaś norma. Po pracy czas na szybki obiadek i fru do Będzina na spotkanie, że tak powiem finansowe. Mój kolega ze średniej zajmuje się zajmuje sie właśnie takimi sprawami zawodowo, inwestycje i takie tam. Pojechałem porozmawiać o tym, bo mnie to bardzo interesuje i myślę, ze może można by spróbować szczęścia w taki sposób pod okiem specjalistów;). Bezpośrednio po tym spotkaniu udałem sie do Katowic. Dzisiaj jeżdżąc w pracy usłyszałem o tym, że dzisiaj w kinie Helios o 18 jest spotkanie organizowane przez Koło Aktorskie i Dziennikarskie studentów UŚ i podczas niego puszczany jest film "Labirynt Fauna". Było super, przed projekcją filmu był taki mini wykład pani doktor z UŚ na temat tego filmu, jego wielopłaszczyznowości, reżysera i jego wcześniejszych projektów. Film ten nie jest łatwym filmem, pokazuje wiele aspektów z życia. Jest to opowieść o dziewczynce która żyje równocześnie we dwóch światach, rzeczywistym w którym jest wojna w Hiszpanii faszystowskiej za czasów generała Franco i w świecie "wyimaginowanym" w którym jest kimś ważnym i posiada niejakie zdolności magiczne. Film jest ciężki lecz warto go na pewno obejrzeć. Polecam, na pewno się nie zawiedziecie.
poniedziałek, 14 kwietnia 2008
Zakręcony dzień
Wstałem rano i z całej siły starałem się pozytywnie zmotywować bo wiedziałem co mnie dzisiaj czeka w pracy. No i tak pozytywnie zmotywowany zeszedłem z siostrą i tatą do garażu, bo zawsze rano wyjeżdżamy razem, no to tatę odwozimy do pracy, a Aga pracuje na poczcie:D. No i wszyscy załadowani, ja przekręcam kluczyk a tu nic!! Mój niezawodny paczkowóz odmówił mi pracy:( wysiadło mu serducho znaczy akumulator, ale elektrowstrząsy pomogły;) podłączyłem prostownik i ładował sie 3 godziny a ja za ten czas wziąłem malucha i zrobiłem jeden rejon, na szczęście paczki były małe:). Po pracy maksymalnie zrąbany wróciłem do domu zjadłem sobie obiad i myślę, może się nieco położę:) a tu moja siostra mówi że przyjedzie para naszych znajomych i chcą jechać do Częstochowy i żebym jechał z nimi więc no wiedząc, że żadna fajna wyprawa nie może odbyć się beze mnie zapomniałem o zmęczeniu i pojechałem. Okazało się, że dziewczyny wymyśliły sobie jakieś spotkanie z wróżką - wiem dramat. Ja jestem całkowicie przeciwny takim akcją więc oprotestowałem to swoją dogłębną analizą tej hmm sprawy. Później trochę poszwędaliśmy się po Częstochowie, poszedłęm do klasztoru, bo zawsze takie stare miejsca sakralne mnie jakoś fascynowały i inspirowały. W powrotnej drodze kolacyjka w KFC - drób rulez:D Aha i wiecie co Ci znajomi mojej siostry to nie są mistrzowie kierownicy i po prostu dostawałem zawału przy kolejnym nerwowym manewrze na drodze. Ale było warto i w konsekwencji fajnie skończył się ten źle zapowiadający dzień:)
sobota, 12 kwietnia 2008
Piątek
Wczoraj był to dobry dzień, mimo, ze nie za specjalnie się zaczął ponieważ miałem bardzo dużo pracy. W konsekwencji doręczyłem 50 paczek co na piątek to strasznie dużo. Po pracy szybkie przygotowanie się, czyli doprowadzenie się w jakimś stopniu do stanu używalności. I pojechałem:) pojechałem do Będzina gdzie znowu spotkałem sie ze znajomymi teraz już w większym gronie. To powoli robi się taka tradycja piątkowa:D i to bardzo przyjemna tradycja. Był standardowy maraton po barach:) dużo różnych specyfików które przyjęli moi znajomi. Tak przy okazji nie mieszajcie drinka "Kamikadze" z piwem:D to nie jest najlepszy pomysł i strasznie poniewiera:P Ja byłem tym razem kierowcą i nie piłem i powiem Wam że nawet nie żałuje;). Była prawdziwa jazda:), ubawiłem sie strasznie, a już te nasze wspomnienia ze szkoły niejednokrotnie kompromitujące, to już naprawdę zwalały z nóg, jest co wspominać. Tak jak wczoraj spojrzeliśmy z perspektywy, to jednak strasznie sie zestarzeliśmy. Kiedyś było w nas więcej fantazji, więcej nieprzewidywalności. Bawiliśmy się, piliśmy i wygłupialiśmy. Teraz każdy ma pracę i jeszcze jakieś inne obowiązki i to sprawia, że trzeba było stonować. No ale taka kolej losu:).
P.S. Dzisiaj dzień lotników i kosmonautów. Wszystkiego dobrego i tyle samo lądowań co startów:).
P.S. Dzisiaj dzień lotników i kosmonautów. Wszystkiego dobrego i tyle samo lądowań co startów:).
wtorek, 8 kwietnia 2008
Nowi domownicy:)
Zacznę od tego, że mam w domu trzy psy (nie pamiętam już czy o nich pisałem) Mikę, Misię i Maksymiliana:D Misia i Maks to "małżeństwo":) Już po raz trzeci z powodu ich igraszek miłosnych zostawałem wujkiem:) w sumie jakimś podwunastym psim wujkiem (dają czadu:D ). Misia już od jakiegoś miesiąca zaczęła się niepokojąco zaokrąglać, moja mama nieowijając w słowa wydała diagnozę "Misia znowu puściła się z Maksem" hahaha:D. I tym oto sposobem od wczoraj jestem dumnym wujkiem kolejnych 4 piesków, są najlepsze po prostu:) Najlepsze jest to jak łażą po sobie żeby dostać się do mleka do mamy:) i ciągle piszczą jak nie ma Misi przy nich. Wyglądają mniej więcej jak wychudzone świnki morskie. Jeden jest piały i ma dwie czarne planki a trzy pozostałe czarne w parę białych łatek, no wykapane podobne tylko do mamy:) Jak by ktoś reflektował takiego pieska, to proszę jak najszybciej się zgłaszać;).
sobota, 5 kwietnia 2008
Parapetówa
Wczorajsza parapetówa była najebiaszcza:D Moja rodzinka u której byłem na tej imprezce wybudowała się dwa domy od mojego domu więc nie było żadnego problemy z kierowcą czy innymi takimi rzeczami. Każdy mógł się dobrze bawić:). Najfajniejsze były toasty które tam wnosiliśmy. Najpierw były to toasty za każde pomieszczenie w domu i poza nim, gdy już sie skończyły pomieszczenia, to zaczęliśmy pić za wszystkie rzeczy w domu również za takie niezbędne jak deska klozetowa czy papier stół na którym stała zastawa do imprezy. Cieszę się, że nie zaczęli pić za sztućce i to pojedyncze każdy z osobna bo wtedy to do teraz bym tam siedział, a raczej leżał gdzieś w kątku:P To jeszcze nic, naprawdę:) Wyobraźcie sobie, że nie potrzeba było żadnego komputera czy magnetofonu żeby była muzyka! Mój wujek to jest prawdziwy człowiek orkiestra i wyśmienici gra na akordeonie, jest po prostu najlepszy! I znowu się wyhulałem, normalnie ostatnio mi się farci co do imprez. Wujek nawet ułożył taką przyśpiewkę na tą okoliczność o tematyce tego co na tej imprezie było najważniejsze czyli o wódce:D Było super i nie mam kaca:D:P
P.S. Dzisiaj Kubica jedzie w Bahrajnie z pierwszej pozycji, po ostatnich jego wyczynach to trzeba trzymać kciuki, bo szanse są wielkie:)
P.S. Dzisiaj Kubica jedzie w Bahrajnie z pierwszej pozycji, po ostatnich jego wyczynach to trzeba trzymać kciuki, bo szanse są wielkie:)
Spotkanie
Przed wczoraj napisał do mnie na gg mój przyjaciel ze szkoły średniej i zaproponował spotkanie w Będzinie czyli tam gdzie chodziliśmy do LO. Wczoraj pojechałem tam. Pojechałem autobusem, normalnie od 4 lat nie jeździłem autobusami. Powiem Wam, że nie za wiele się zmieniło, autobusy te same, kierowcy inni, ale nadal z fantazją i ekspresją która jest nierozłączna z tą linią autobusową:D Dojechałem na miejsce i na przystanku czekał mój kumpel, w pierwszym momencie nie za bardzo wiedziałem czy to on:). Poszliśmy do naprawdę fajnego klubu i tam dołączyło do nas jeszcze dwóch innych kolegów. To bardzo zgrana czwórka, przez 4 lata siedzieliśmy ze sobą w ławkach i przeżyliśmy nie jedną przygodę, jest co wspominać:). Było zajebiście, odwiedziliśmy w sumie dwa klubo-bary, na więcej nie mieliśmy sił, bo niezłe z nas piwożłopy:D. Oczywiście tradycyjnie pouciekały mi wszystkie autobusy które kończą swoje jazdy o godzinie 22.26, a to jest stanowczo za wczesna pora by opuszczać takie towarzystwo:), więc musiałem prosić o koło ratunkowe i telefon do przyjaciela którym okazał sie mój tata. Mój tata na szczęście rozumie takie akcje i takie spotkania, bo jak mi kiedyś powiedział "ja też kiedyś byłem młody":P. Przyjechał zgarnął podchmielonego syna. Mnie oczywiście w aucie włącza się gadka i było wesoło do końca drogi. Jak dojechałem do domku to zdążyłem się tylko rozebrać i usnąłem jak małe dzidzi:P:D. To by było na tyle. Było superowo:)
środa, 2 kwietnia 2008
Sonda
Czy uważasz, że powinniśmy mieć możliwość głosowania w wyborach za pośrednictwem internetu?
Tak (5)
Nie (0)
Nie mam zdania (0)
Łącznie oddano 5 głosów
Widzę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że powinniśmy mieć możliwość oddawania swoich głosów w wyborach przez internet. W niektórych krajach Unii Europejskiej można głosować za pośrednictwem pełnomocnika, a nawet głosując na poczcie i to dlatego frekwencja jest w tych krajach taka duża. U nas każdy musi przyjść osobiście nawet jak ma 90 lat to i tak nikt nie może za niego zagłosować. Myślę, ze to powinno sie zmienić i to jak najszybciej.wtorek, 1 kwietnia 2008
Jeszcze o poprawinach:)
Poprawiny były zajebiste:) wiadomo, były luźniejsze i zabawniejsze od pierwszego dnia. Najfajniejsze było pierwsze zerknięcie na gości i na drużynę, wszyscy byli tacy zmęczeni i zmarnowani, że aż żal było na nich patrzeć, na szczęście na stole było wystawione piwko, więc wszyscy zażywali lekarstwa:D. Było wiele interesujących konkursów, ale mnie najbardziej ubawiły tradycyjne "krzesełka":D Moja siostra brała w nich udział, a że ma niezłomną wolę walki to i wygrała tą zabawę, nie wystarczyło tylko zająć miejsce na krześle, ale trzeba było mieć ze sobą rekwizyty takie jak np. koszula męska, biustonosz, spodnie czy but pana młodego. Przy tym ostatnim, myślałem, że moja siostra przywlecze pana młodego razem z butem do krzesła:D ubawiłem się okrutnie:). Ale zmyłem sie dość wcześnie z poprawin, bo wiadomo, do pracy w poniedziałek:(. Wczoraj było sprzątanie remizy, pojechaliśmy na nie po pracy i niestety już prawie wszystko było posprzątane:P. Przerodziło sie to sprzątanie w poprawiny poprawin:D Normalnie wiejskie wesela są najlepsze z najlepszych:). No to już ostatni na dłuższy czas post o tej tematyce:). Dzisiaj Prima Aprilis, ale jakoś nie mam ochoty na robienie kawałów, a poza tym takie kawały najlepiej wychodzą kiedy indziej, czy ludzie zupełnie się ich nie spodziewają;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)