piątek, 30 listopada 2007
Koniec tygodnia, początek weekendu
Piątek:), chyba wszyscy czekamy na ten dzień i wyglądamy go z utęsknieniem gdy jest środek tygodnia. Dzisiaj nie było lekko w pracy, ale no jakoś tam poszło, to także koniec miesiąca i można było zrobić krótkie podsumowanie pracowitego miesiąca. Lecz jak widać nie może być tak do końca dobrze. Dzisiaj rano moja mama poszła do szpitala, boję się bardzo o nią ponieważ nigdy nie wiadomo jak tak wizyta może sie skończyć tym bardziej, że to ma być co najmniej dwa tygodnie:(. Jestem pełen obaw , no ale przecież nie okazuję tego przy mamie i w rozmowach z nią. Oby wróciła na święta.
czwartek, 29 listopada 2007
Zapomniałem prosze pani
Dzisiaj do domu zadzwoniła pani z gminnej biblioteki powiedzieć, że spóźniam się pół roku z oddaniem książek. Opowiedziała o tym mojej mamie, która przekazał to mnie gdy tylko przekroczyłem próg mego domostwa. Mama oczywiście powiedziała mi parę niezbędnych słów typu jaki Ty nieodpowiedzialny jesteś i inne niezbędne rzeczy tego typu. Pomyślałem sobie oho sprawa jest poważna, poszedłem do mojego pokoju i przeszukałem wszystkie półki w poszukiwaniu wypożyczonych książek. Okazało się że mam ich 14- dużo no nie?. Pozbierałem te książki i pojechałem do biblioteki. Przekraczając próg biblioteki zrobiłem minę typowego człowieka któremu jest głupio z tego powodu, ze nie dotrzymał terminu. Podszedłem do pani bibliotekarki która wyraźnie ucieszyła się na mój widok a jeszcze bardziej na widok mojej reklamówki wypchanej książkami, okazało się że pani była bardzo miłą zresztą jak zawsze, nie robiła zbędnych problemów nawet odbyło się bez kary pieniężnej. Zresztą kto chciałby zadrzeć z paczkowym wiedząc że będzie otrzymywał paczki i zależało by mu na paczce w całości:)
Powrót Wieśka na ciemna stronę mocy
Jak pewnie myśleliście od samego początku, że Wiesław nie wytrzyma, że sie napije i niestety mieliście rację:(. Siedziałem dzisiaj w sklepie aż tu wchodzi Wiesiek, pełen swej naiwności myślę sobie - nie poprosi o piwo, weźmie Tymbark. Ehh tak się nie stało poprosił o małe piwo i mocnego Kasztelana na wynos, spojrzał na mnie i mówi wie pan co tak od razu to nie można skończyć, ale jak pan widzi ograniczam się. Myślę sobie czy te moje całe psychologicznie natchnione gadanie coś dało, czy to że ograniczył picie to jest wstęp do zerwania z nałogiem czy też tylko chwilowe podrygi sumienia które przejdą a on wróci do picia w pełnym wymiarze. Może wogóle nie powinienem z nim zaczynać tego tematu, ale nie wiem czy potrafię przejść obojętnie obok kogoś kogo widzę, że ma rozterki czy robi dobrze i potrzebuje pomocy...
środa, 28 listopada 2007
Dzień prawie jak co dzień...
Dzisiaj nareszcie od początku tego miesiąca nie napracowałem się nad tymi moimi kochanymi paczkami:) Paczek było mało to i wcześnie dzisiaj skończyłem, ale ten dzień nie mógł się tak świetnie skończyć. Dzisiaj przychodząc do pracy pani listonosz wręczył mi korespondencję od PZU, otwarłem list i moim oczom ukazała się trzy cyfrowa kwota którą miałem uiścić za OC od mojego paczkowozu. List ten przypomniał mi że od ostatniej wpłaty upłynęło pół roku więc spuściłem głowę - okazując moje niezadowolenie. Po pracy pojechałem do miłej pani inspektor PZU zapłaciłem i mogę się teraz zgodnie z prawem poruszać moim wehikułem po naszych pięknych polskich odśnieżonych drogach.
wtorek, 27 listopada 2007
Hu hu ha zima bardzo zła
Jeszcze w niedziele myślałem sobie, śnieg topnieje, deszczyk pada może zima sobie odpuści jeszcze to dla mnie ważne bo śnieg raczej nie sprzyja w mojej pracy. Wstałem rano w poniedziałek i nie dość że to był poniedziałek to jeszcze za oknem zaczął sypać śnieg. Ten widok wprowadził mnie w nieciekawy stan, w głowie miałem tylko wizję zaśnieżonych dróg i paczek zaadresowanych w miejsca gdzie nawet latem ciężko dojechać. No i tak sypie już od dwóch dni i przestać nie ma zamiaru, pozostało mi tylko myśleć o tym, że drogowcy będą zawsze na drogach przede mną, a ludzie z nieosiągalnych miejsc zapadną w sen zimowy:). Eh no cóż chyba powinna mi teraz przyświecać jedna myśl że co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
poniedziałek, 26 listopada 2007
Inwazja paczek
Dzisiaj poniedziałek, poniedziałek po weekendzie jak zawsze za krótkim weekendzie. Od jakichś dwóch lat nie lubię niedziel tylko dlatego że po niej jest poniedziałek. Poniedziałek wywołuje u mnie traumę ponieważ nigdy nie wiem co może czekać mnie w pracy, zresztą na poczcie nigdy nic nie wiadomo. Od początku tego miesiąca jest prawdziwa inwazja paczek około 200 paczek więcej niż w inne przeciętne miesiące. Na jedno tak sytuacja jest dobra ponieważ mam płacone od paczki na drugie spędzam w pracy w aucie cały dzień przy takiej aurze to nic miłego. W takich sytuacjach wychodzi odwieczny problem ludzi pracy i całej ludzkości albo kasa albo czas wolny wybór nie zawsze zależy od nas i pogodzić to trudno bo każdy chce mieć i czas i pieniądze, a jak ktoś ma i to i to to oligarcha:) żegnaj IV RP.
niedziela, 25 listopada 2007
Tak na dobry początek
Witam wszystkich czytelników mojego blogu, nie wiem czy będzie Was dużo czy nie, ale mam nadzieje, że moje przemyślenia są w stanie kogoś zaciekawić. To moje pierwsze kroki w bloggerowaniu więc mam świadomość tego że moje pierwsze kroki w tej dziedzinie mogą być nieudolne, z czasem pewnie się rozwinę i czytelnicy mogą być zadowoleni. Jeszcze nie jestem pewny w jaki sposób będzie prowadzony mój blog czy będzie to swoisty pamiętnik czy komentarz życia publicznego, pewnie tego i tego po trosze. To tyle tytułem wstępu zobaczymy co z tego wyjdzie mam nadzieje, że znajdę odbiorców tego co będę pisał, publikował moje myśli nieposkromione. Pozdrawiam.
Nawrócenie Wieśka
Siedziałem sobie dzisiaj w sklepie u mojej siostry robiąc za pseudo bodyguarda i jak prawdziwy strażnik zasypiałem już prawie, aż tu nagle do środka wszedł Wiesiek, Wiesiek typ człowieka użalającego sie na całe swoje życie. Podszedł do kasy i jak miał to w zwyczaju kupił setę i dwa Wojaki mocne po czym zniknął z setą i nie upłynęło 5 minut jak wrócił, stanął przy ladzie wpatrując sie w półki i pijąc Wojaka. Nagle przerwał wpatrywanie sie i zwraca sie do mnie. Wie pan że ja jestem alkoholikiem?, przytaknąłem, więc pyta mnie, wie pan może jak z tym mogę przestać?. Starałem mu sie przedstawić różne możliwości, on od razu odrzucił możliwość leczenia zamkniętego więc zaproponowałem "zaszycie" pytał o to co i jak, udzielałem mu informacji na tyle na ile moje kompetencje pozwalały. Wiesiek powiedział mi że wszystko pięknie ładnie, ale skąd wziąć motywacje, uruchomiłem moje wszelkie zdolności psychoterapeuty. Wysunąłem argumenty o rodzinie o zdrowiu aż po ekonomiczne, myślę że to do niego trafiło ponieważ dopił piwo powiedział że to koniec i wyszedł, mam nadzieje, że to jest koniec nie tylko na dzisiaj, czas pokaże, a może moje gadanie nie okaże sie puste, zobaczymy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)