wtorek, 30 września 2008

Dzień Chłopaka

Jakaś lipa z tym dniem i te dramatycznie słodkie opisy na gg... masakra, a może tylko gorycz jakasik przeze mnie przemawia. Ehhh, nie rozwijam tego dalej, bo się pogrążam okrutnie.

Sonda

Czy uważasz, że wykształcenie wyższe jest teraz niezbędne i jego posiadanie zapewni Ci możliwość lepszej przyszłości?


Tak (8)73%

Nie (3)27%

Nie myślałem/am o tym (0)0%Nie mam zdania (0)0%


Łącznie oddano 11 głosów



większość z głosujących oddała swój głos na odpowiedz "tak" czyli, że wyższe wykształcenie jest obecnie niezbędne i jest gwarancją lepszej przyszłości, zaś zdecydowana mniejszość myśli inaczej i wybrała odpowiedź "nie". Jako posiadacz wykształcenia wyższego w prawdzie na razie bez tytułu przyznaje że ja oddałem swój głos na odpowiedz "nie". Jednak na chwilę obecną bycie licencjatem bądź magistrem to żadna rewelacja, bo jest to coraz bardziej pospolite i w konsekwencji jest tego tak dużo, że przestało gwarantować cokolwiek. Smutne, ale prawdziwe.

Żegnaj UŚ

Dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem nie licząc dnia obrony kiedy jestem studentem Uniwersytetu Śląskiego i kierunku Politologia. Dzisiaj wywalczyłem sobie ostatnie zaliczenie z seminarium magisterskiego i mogłem spokojnie oddać do dziekanatu zupełnie wypełniony indeks bez żadnych zaległości. Dzisiaj spędziłem na uczelni pół dnia i tak sobie rozmyślałem nad tymi wszystkimi latami spędzonymi w tych murach. Było naprawdę genialnie bo robiłem to co lubię, to co mnie interesuje, paru rzeczy mnie lata tam spędzone nauczyły. Że już nie wspomnę o najważniejszym czyli o ludziach z którymi przyszło mi dzielić wspólne radości i smutki, większe i mniejsze sukcesy i spektakularne porażki;). Spotkałem tam wiele ludzkiej serdeczności, spotkałem tam przyjaźń taka która przetrwa jeszcze bardzo długo po zakończeniu się tych studiów. Aż żal mi trochę tego, bo czuję się taki stary i jakoś tak dziwnie, nawet myślę by znaleźć sobie jakiś inny ciekawy kierunek, ale to na razie plany:). Teraz mam jeszcze tylko jedno zmartwienie, a imię jego "WKU", bo teraz jak skończyłem studia to jestem dla nich łakomym kąskiem i dlatego szukam intensywnie jakiej kolwiek szkoły która by mi tylko wystawiła zaświadczenie, że się uczę:) Wiem, że to głupie, ale ja się tego naprawdę boję i jest to marnotrawstwo czasu.

czwartek, 25 września 2008

Maksiu!:(

Wczoraj około godziny 16 Maksiu uciekł przez otwartą bramę i niestety dotąd nie wrócił. Nie był to pies który latał gdzieś daleko i wracał po tygodniu do domu. Zawsze gdy uciekał to po godzinie czekał pod furtką ujadając strasznie. Jest już doba od jego zniknięcia i cała rodzinka się strasznie zamartwia. Maks to najlepszy ostry pies a jednocześnie przyjacielski. Jeszcze dzisiaj tata w pracy sie dowiedział, że niedaleko domu znajomej w sąsiedniej wiosce auto potrąciło podobnego psa, pojechaliśmy tam, ale nie znaleźliśmy go, może to nie on:(. Masakra. Gdybyście widzieli jak Misia (małżonka Maksa) chodzi smutna i piszczy przez ogrodzenie na drogę, nie sądziłem, że psy tak potrafią za sobą tęsknić. Dołączam zdjęcie, niestety tylko takie teraz znalazłem, jak śpi. Nawet jak spał to miał pół uchylone oczy, taka czujna psinka. Mam nadzieje, że jeszcze wróci.:(.

wtorek, 23 września 2008

mydło i powidło

Postanowiłem coś napisać. Pare osób które czytały mój blog zaczeły już pytać co się stało, że nic nie piszę. Nie pisałem, bo uznałem, że u mnie nie dzieje się nic ciekawego co było by warto tu przytoczyć, a nie chciałem Was męczyć jakimiś gniotami. Napiszę o tym co się działo przez te 3 tygodnie gdzie nic nie pisałem. Niestety przez ten czas wydarzyło się więcej niefajnych rzeczy.
Dwa tygodnie temu zadzwonił rano telefon, była to sobota rano. W telefonie brzmiał przestraszony głos mojej babci która mówiła, że dziadek się źle czuje i żeby tata przyjechał zabrać dziadka do ośrodka zdrowia. Na miejscu lekarz postanowił, że dziadka najlepiej było by umieścić w szpitalu. Wezwano pogotowie. W szpitalu podejrzewana diagnoza okazała się faktem - zawał. Dziadek naszczęście trafił na bardzo dobry oddział sponsorowany przez polonie i miał bardzo dobrą opiekę, gdzie przeprowadzono zabieg udrażniania żył po którym dziadek poczuł się zdecydowanie lepiej. Dziadek spędził w szpitalu półtora tygodnia i wyszedł w ubiegły czwartek.
W niedziele byłem w kinie. Jechalem na film albo "Babilon A.D." albo "1612" niestety przez blokady policyjne spowodowane maratonem który odbywał sie w centrum Katowic spóźniłem się na te seanse i gdy dojechałem na miejsce to pozostał mi film "Wyspa Nim". Wiecie byłem na wielu filmach wyprodukowanych dla dzieci, ale to to był ewidentny dramat i masakra, przez cały film powtarzałem sobie - nie śpij, nie śpij!. Nie polecam to pewne.
Dzisiaj byłem na uczelni, pozałatwiać sprawy zaliczeniowe z seminarium, ale niczego nie załatwiłem, bo wykładowcy pojechali sobie na konferencje i w konsekwencji pojechałem na darmo. Kolejne podejście za tydzień i wtedy wszystko sie okaże kiedy mniej więcej przed swoim imieniem będę mógł zamieścić te cholerne trzy literki zwieńczające moje studia.
Wiecie ze mną jest coraz gorzej, łapię jakieś doły, mój optymizm życiowy pomału szlak trafia. Czuję się jakiś taki bee i wogóle masakra. Mam normalnie takei nastroje jak kobiety i to w ciąży w jednej chwili się śmieje i opowiadam jakieś głupoty, a w drugiej jak sobie tak popatrze na siebie i zagłębie sie w moje życie, to mnie ściska w przysłowiowym dołku. Brakuje jeszcze żebym słyszał głosy czy telefony jak z piosenki "Republiki" i będzie super, będę pisał wam na blogu pamiętnik z wariatkowa. Moje nieciekawe nastroje koi muzyka "System of a down" i Republiki i jeszcze pare innych polskich zespołó o tzw. mądrych tekstach. To juz będzie na tyle, no i w archiwum bloga będzie odnotowany miesiąc wrzesień, to jakiś plus;)